Dla mieszkańców rosyjskiej stolicy nadciągają trudne tygodnie. Za miesiąc mogą się okazać zamknięci we własnych dzielnicach, bez możliwości wyjazdu swoimi samochodami i dostanie się miejskim transportem gdziekolwiek.
O oczekiwanych ograniczeniach w transporcie na terenie rosyjskiej stolicy poinformował zastępca mera 10-milionowego miasta Maksim Liksutow (42 lata) odpowiedzialny za transport publiczny Moskwy. Urzędnik ten zasłynął niedawno tym, że pomimo dużej krytyki wyników jego pracy, pobory w 2017 r wzrosły mu 32-krotnie. Zrobił on w minionym roku równowartość 4,3 mln zł.
Moskwianie obwiniają Liksukowa w chaosie transportowym jakiego doświadczyli podczas losowania mundialowych grup w tym roku oraz podczas towarzyskich spotkań. Brak informacji, zmienione trasy transportu publicznego, zamknięte ulice bez możliwości wyjazdu i wjazdu stałych mieszkańców; tak wyglądała Moskwa na czas głosowania.
W listopadzie 2017 r po towarzyskim meczu Rosja-Argentyna na Łużnikach kibice, którzy opuścili stadion przez półtorej godziny nie mogli wejść do najbliższej stacji metra, odległej o 500 m. W marcu podczas meczów Rosji i Brazylii zamknięte zostały trasy nadbrzeżne, parkingi w centrum, dojazdy do domów.
Co będzie, kiedy w połowie czerwca zjedzie do Moskwy ponad milion kibiców z całego świata? Zastępca mera obiecuje, że ludzie dostaną więcej informacji i w „bardzie wygodny sposób". Zamykanie ulic rozpocznie się dzień do ceremonii otwarcia i nie będzie „globalne".