Krytycznie. Oczekiwałem odejścia od populizmu i podniesienia apanaży w administracji państwowej. Zarobki wiceministrów, sekretarzy stanu, ministrów a nawet premiera odstają od jakichkolwiek racjonalnych kryteriów. Z administracji odchodzi wielu doskonałych fachowców. Szukanie prawnych kruczków, żeby podnieść apanaże jest absurdem. Trzeba podnieść pensje.
Trzeba podnieść apanaże w taki sposób, aby uwzględniały realną sytuację na rynku, ludzi odpowiednio wykształconych, z odpowiednim stażem pracy i kwalifikacjami. Potrzebni nam są w administracji ludzie o najwyższych kwalifikacjach profesjonalnych i etycznych.
Z drugiej strony mamy poważną redukcję etatów sekretarzy i podsekretarzy stanu. To ruch pod publiczkę?
Od dłuższego czasu, również Tusk zapowiadał przeglądy ministrów. Przecież premier przegląda ministrów co tydzień na radzie ministrów. Straszenie ich przeglądami ekstra jest nie na miejscu. Ministrowie mają istotny wpływ na dobór swoich współpracowników. Premier nie może powołać bez wniosku ministra jego zastępców.
Po trzecie struktura rządu jest bardzo dziwna. Mamy Komitet Stały Rady Ministrów, Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów. Komitet Społeczny Rady Ministrów – nigdy tego nie było. Komitet Stały Rady Ministrów powstał, aby zlikwidować wszystkie inne komitety. Tutaj mamy dublowanie.
Kiedyś ministerstwo gospodarki miało u siebie politykę regionalną, całą energetykę i pozostałą część gospodarki, czyli funkcje regulacyjne. Teraz pomieszano funkcje regulacyjne z właścicielskimi. To jest bardzo niebezpieczne dla gospodarki. Minister, który troszczy się o kondycję finansową spółki skarbu państwa, może być podejrzewany o wprowadzenie regulacji, które służą tym spółkom, a niekoniecznie ich konkurentom.
Rząd powinien wycofać się z wprowadzania wolnych niedziel?
Jest to trudna operacja, ale poczekajmy na efekty ze 3 miesiące. W zakazie handlu w niedzielę widzę jeden pozytyw. Zaczną ożywać miasta. Główna ulica w Gliwicach jest zupełnie wymarła, nie ma tam sklepów, restauracji itd. Wszystko przeniosło się super i hipermarketów czy galerii. Niektóre usługi mogą wrócić do centrów miast.
Można doskonale sobie zorganizować życie i nie robić zakupów w niedzielę. W PRL-u nikt nie marzył, żeby w niedzielę były otwarte sklepy. Nawet stacje benzynowe były pozamykane.
Oczywiście jest to uciążliwe dla ludzi, którzy przyzwyczaili się do robienia zakupów w niedzielę.
Chciałbym teraz nawiązać do naszej akcji związanej ze 100-leciem polskiej gospodarki. Co jest największym wyzwaniem dla Polski?
Ostatnie 27 lat to jeden z najlepszych okresów w historii Polski z punktu widzenia gospodarczego i politycznego. Dużo lepszy niż okres międzywojenny. Mieliśmy wtedy wojnę polsko-bolszewicką, kryzys, wojnę celną z Niemcami. Wzrost gospodarczy przed wojną, za 9 lat był na poziomie 3 proc. W tym czasie Niemcy poszły do przodu 30 proc.
Polska odniosła wielkie sukcesy. Nie pamiętamy w jakim stanie była gospodarka w 90. r. Inflacja 700 proc.
Gospodarkę trzeba konsekwentnie budować i wspierać konkurencję. Obawiam się, że dążenie do tworzenia wielkich państwowych podmiotów, jak łączenie Orlenu z Lotosem, osłabi konkurencję bądź ją zniszczy. Efekty z tego będą odwrotne do oczekiwanych.
W ostatni dzień mojego urzędowania postawiłem popiersie premiera Kwiatkowskiego, wielkiego wizjonera. To jest symbol wizji gospodarczej, którą potrafił przełożyć na realne i skuteczne działania.