Ubrania wiszą równo, w rzędach. Lewa strona dla panów, prawa dla pań. Na wprost nowości, a na środku gadżety i akcesoria. Królują czerń, szarości i khaki. W tle sączą się patriotyczne przyśpiewki, na ścianach wiszą portrety polskich żołnierzy. Salon odzieżowy Red is Bad, choć położony daleko od warszawskiego Śródmieścia, klienci znajdują bez trudu. Wśród nich są: młoda kobieta – przyszła po koszulkę dla biegaczy, 30–letni na oko mężczyzna w długim płaszczu i nastoletni chłopak, który uporczywie szuka ciepłej bluzy z godłem Polski.
Kanadyjczycy w urzędzie miasta za darmo dostają flagi narodowe, a w każdym rosyjskim domu stoi matrioszka, jednak prym wiodą Amerykanie. W Stanach Zjednoczonych wszechobecność narodowych symboli jest uderzająca – ręczniki kąpielowe, bielizna, plecaki, torby, bluzki – ma je każdy. W Polsce moda patriotyczna dopiero niedawno wyszła z ukrycia. Wcześniej ubierana była głównie w turystyczny kicz albo kibicowskie gadżety, dziś jest dla wszystkich.
Rośnij, Polsko
– Patriota? To osoba myśląca, ciekawa, dumna ze swojej ojczyzny i godnie ją reprezentująca – wylicza Wojciech Setny, współzałożyciel marki Surge Polonia, która produkuje odzież. Sam uważa się za patriotę. Właśnie dlatego, razem z Mateuszem Staroniem, stworzył Surge Polonia. – Najlepsze, co może zrobić patriota, to założyć własną firmę – tłumaczy. Obaj pochodzą z domów, w których dużą wagę przykładano do polskiej historii. Chcieli nie tylko poglądami, ale również odzieżą manifestować swoje przywiązanie do kraju. Jednak jedyne, co mogli kupić na polskim rynku, to wątpliwej jakości koszulki z napisem „I love Poland". Wzięli sprawy w swoje ręce. Nie mieli pojęcia ani o prowadzeniu biznesu, ani o tekstyliach, a ich oszczędności nie przyprawiały o zawrót głowy. Są młodzi, pierwsze kroki w biznesie stawiali, zanim skończyli 25 lat. Jednak nie rzucili się z motyką na słońce, ale krok po kroku, konsekwentnie budowali swój sukces. Podstaw biznesu nauczyli się dzięki akademickim inkubatorom przedsiębiorczości, pieniądze zebrali dzięki pracy za granicą i niewielkim wkładzie inwestora, a o szyciu, dzianinach i metkach uczyli się na bieżąco, na własnych błędach. Udało się, dziś są pionierami mody patriotycznej. Nazwa ich firmy pochodzi od zawołania 1. Samodzielnej Brygady Spadochronowej gen. Sosabowskiego i oznacza „Powstań, Polsko". Data założenia również jest nieprzypadkowa – 11 listopada 2011 r., a więc 93. rocznica odzyskania niepodległości przez Polskę.
Surge to pierwsza marka patriotyczna w Polsce, ale niejedyna. Poza nimi jednym z większych graczy na nowo powstałym rynku jest Red is Bad, czyli jak sami o sobie mówią – „marka dla ludzi ceniących wolność i dumnych z polskiej historii". Zanim jednak Paweł Szopa i Jakub Iwański zaczęli produkować ubrania, prowadzili fanpage na Facebooku. Zamieszczali tam krótkie wpisy nawiązujące do ważnych wydarzeń w Polsce i patriotyczne grafiki autorstwa Kuby, absolwenta warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. Choć zainteresowanych było niewielu, nie tracili zapału. Kilka lat temu jeden ze znajomych rzucił pomysł – zróbcie koszulki. Tak powstało kilkanaście sztuk, które sprzedały się niemal natychmiast.
Paweł i Kuba zaczęli kombinować – skoro się udało, to może warto jeszcze raz zaryzykować? Wystartowali z początkowym kapitałem w wysokości... 6 tys. zł. Przez pierwsze siedem miesięcy nie mieli żadnych zysków. Na początku firmowy magazyn był pod łóżkiem w mieszkaniu Pawła, a pracownia – w kawalerce Kuby. Dziś prowadzą sprzedaż internetową i stacjonarną, współpracują z kilkudziesięcioma sklepami i mają dwa salony firmowe, w Warszawie i Krakowie. Są jedną z najbardziej rozpoznawalnych marek patriotycznych na polskim rynku.