Papierosy odchodzą do lamusa, ale nikotyna nie

Tytoniowi potentaci nie mają lekko. Pod presją rosnącej popularności zdrowego trybu życia stawiają na innowacje.

Aktualizacja: 06.02.2018 06:39 Publikacja: 05.02.2018 20:15

Papierosy odchodzą do lamusa, ale nikotyna nie

Foto: Adobe Stock

Dane Ministerstwa Zdrowia są bezwzględne. Co 6 sekund ktoś na świecie umiera z powodu chorób spowodowanych paleniem tytoniu – rocznie to 6 mln osób. Sami producenci papierosów nie chowają głowy w piasek i przyznają: chcą stworzyć nowy produkt, który da klientom przyjemność „dymka", nie zabierając im zdrowia.

Pierwszą rewolucją był e-papieros, który dostarcza do organizmu nikotynę poprzez podgrzewanie specjalnego płynu. Brak spalania sprawia, że ten sposób „palenia" jest mniej szkodliwy. W e-papierosie brak jednak tytoniu. To podstawowa wada tego rozwiązania, co potwierdzają palacze.

Mniej szkodliwych substancji

W zeszłym roku do gry o świadomych klientów mocno wkroczył Philip Morris, wypuszczając urządzenie o nazwie IQOS. W założeniu IQOS ma nie tyko w większym stopniu odzwierciedlać doznania palaczy w trakcie zaciągania się klasycznym papierosem, ale być ponadto znacznie mniej szkodliwy dla zdrowia. Urządzenie podgrzewa specjalnie przygotowany tytoń do temperatury, w której uwalnia on nikotynę, ale nie dochodzi do procesu spalenia.

Po podgrzaniu pojawia się mgiełka, którą użytkownik może się zaciągnąć. Aerozol produkowany przez IQOS to jednak nie to samo co dym papierosowy, chociaż wygląda podobnie. Znajduje się w nim nikotyna, od której uzależnieni są palacze, a także inne związki chemiczne. Jak jednak podaje producent, trujących substancji jest w nim znacznie mniej niż w klasycznym papierosowym dymie.

Czy IQOS faktycznie jest znacznie zdrowszy? Wszystko wskazuje na to, że tak. Philip Morris zaprezentował raport z wynikami badań naukowych prowadzonych od dekady przez centra badawcze w Szwajcarii i Singapurze, ale też przez naukowców z Polski. Wskazują one m.in., że w aerozolu, który powstaje podczas podgrzewania tytoniu, obecne jest tyle samo nikotyny co w dymie papierosowym, a zarazem o 90 proc. mniej różnych substancji uważanych za szkodliwe. Ponadto badania wykazały, że u osób, które zrezygnowały z palenia papierosów na rzecz IQOS, poziom narażenia na kilkanaście toksyn był zbliżony do poziomu stwierdzonego u osób, które całkiem rzuciły palenie.

Inne niezależne badania skutków korzystania z IQOS przeprowadzili polscy naukowcy z Instytutu Biologii Doświadczalnej im. M. Nenckiego Polskiej Akademii Nauk.

– Z całą pewnością możemy stwierdzić, że substancje, które powstają podczas podgrzewania tytoniu, mają znacznie mniej negatywny wpływ – nie tylko na funkcjonowanie mitochondriów, ale też całej komórki – niż substancje powstające podczas palenia papierosów – skomentowała uzyskane wyniki prof. Joanna Szczepanowska z Pracowni Bioenergetyki i Błon Biologicznych IBD PAN.

Bliżej certyfikacji

– Używanie IQOS jest niemal na pewno znacznie mniej niebezpieczne niż palenie papierosów. Wiemy od dekad, że to wdychanie dymu tytoniowego, a nie sama nikotyna, odpowiada w większości za ryzyko chorób związanych z paleniem – mówi prof. David T. Sweanor z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Ottawie, który od 1983 r. skutecznie działa na rzecz redukcji palenia papierosów na świecie. – Dysponujemy teraz produktami, które umożliwią wielkiej rzeszy ludzi znaczną poprawę stanu zdrowia, jeśli dopuścimy je na rynek i zachęcimy palaczy do przestawienia się na nie – dodaje prof. Sweanor.

Jednak firma, chcąc zacząć sprzedawać produkt na potężnym amerykańskim rynku, musi przekonać do tego tamtejszą Agencję ds. Żywności i Leków, czyli FDA. Na razie Philip Morris ma za sobą pierwszy sukces. W ubiegłym tygodniu członkowie Komitetu Doradczego Wyrobów Tytoniowych (TPSAC) uznali wspomniany raport za wiarygodny i przegłosowali opinię wskazującą, że system IQOS „znacznie zmniejsza narażenie organizmu na szkodliwe lub potencjalnie szkodliwe substancje chemiczne". Aby ocenić pełny wpływ na zdrowie, potrzeba dodatkowych badań.

Jednak to nie koniec drogi do sprzedaży nowego papierosa w USA. Opinia wydana przez TPSAC nie jest prawnie wiążąca. Ostateczną decyzję podejmie FDA po zapoznaniu się z dodatkowymi badaniami.

Podczas ostatniego Światowego Forum Ekonomicznego w Davos w styczniu komisarz FDA Scott Gottlieb przypomniał, że palenie tytoniu wciąż pozostaje głównym problemem zdrowia publicznego na świecie. Dlatego, jak przekonywał, niezbędne jest wdrożenie nowych rozwiązań systemowych, które zwiększą skuteczność działań na rzecz rzucania palenia. Zaznaczył, że FDA chce zrobić wszystko, by wyraźnie zmniejszyć liczbę zgonów i zachorowań na schorzenia związane z paleniem papierosów, a jednocześnie określić rolę, jaką mogą tu odegrać potencjalnie mniej szkodliwe produkty tytoniowe alternatywne wobec papierosów.

– Kluczowa jest świadomość, że nikotyna w produktach tytoniowych, choć bynajmniej nie jest bezpieczna, nie powoduje bezpośrednio raka, chorób płuc i układu krążenia – zaznaczył komisarz FDA.

Dlatego FDA planuje wprowadzić regulacje, które przyspieszą rozwój nowych technologii dostarczających do organizmu nikotynę bez konieczności spalania tytoniu.

Gadżety do podgrzewania tytoniu kuszą palaczy

Globalni gracze z branży tytoniowej wykładają na innowacje coraz większe pieniądze. Rośnie moda na dbanie o zdrowie, zmieniają się oczekiwania klientów, a informacje o szkodliwości palenia przebijają się do świadomości konsumentów. Rynek oferuje więc mniej szkodliwe zamienniki.

Zaczęło się od papierosów elektronicznych (które zresztą wciąż cieszą się w Polsce zerową akcyzą). Kolejnym krokiem są urządzenia do podgrzewania tytoniu, tzw. HNB, od skrótu heat not burn, czyli: podgrzewaj – nie pal. Do pojemnika trafia tytoń wraz z dodatkami, który następnie jest podgrzewany. Innymi, obok IQOS, rozwiązaniami są: iFuse glo, opracowane przez BAT, oraz Mevius, opracowany przez Japan Tobacco oraz kolejny japoński wynalazek – PAX.

Jak zapewniają producenci, wszystkie te produkty mają być mniej szkodliwe od zwykłych papierosów. Szczególną popularność gadżety zdobyły w Japonii, gdzie przerzucił się na nie już co dziesiąty palacz. To jednak absolutny wyjątek, bo losy kolejnych wynalazków wskazują, że nowości trudno się przyjmują. Spośród palaczy, którzy sięgali po papierosy elektroniczne lub ich kolejne generacje, wielu wraca do tradycyjnego tytoniu.

Dane Ministerstwa Zdrowia są bezwzględne. Co 6 sekund ktoś na świecie umiera z powodu chorób spowodowanych paleniem tytoniu – rocznie to 6 mln osób. Sami producenci papierosów nie chowają głowy w piasek i przyznają: chcą stworzyć nowy produkt, który da klientom przyjemność „dymka", nie zabierając im zdrowia.

Pierwszą rewolucją był e-papieros, który dostarcza do organizmu nikotynę poprzez podgrzewanie specjalnego płynu. Brak spalania sprawia, że ten sposób „palenia" jest mniej szkodliwy. W e-papierosie brak jednak tytoniu. To podstawowa wada tego rozwiązania, co potwierdzają palacze.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Giganci łączą siły. Kto wygra wyścig do recyclingu butelek i przejmie miliardy kaucji?
Biznes
Borys Budka o Orlenie: Stajnia Augiasza to nic. Facet wydawał na botoks
Biznes
Najgorzej od pięciu lat. Start-upy mają problem
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro