Co do tego, że koniec 2017 r. był dla polskiej gospodarki udany, ekonomiści nie mieli wątpliwości. Ale w świetle wtorkowych danych GUS, dotyczących wzrostu gospodarki w całym ubiegłym roku, nawet najwięksi optymiści byli pesymistami.
Na podstawie tych danych ekonomiści przeciętnie oceniają, że wzrost PKB doszedł w IV kwartale do 5,2 proc. rok do roku, co byłoby najlepszym wynikiem od IV kwartału 2011 r. Niektórzy uważają jednak, że dynamika PKB sięgnęła 5,5 proc., co stanowiłoby już wynik najlepszy od blisko dekady. Tak czy inaczej, w 2018 r. gospodarka weszła z większym impetem, niż się dotąd wydawało. To zaś sugeruje, że będzie on bardziej udany, niż można było zakładać.
Konsumpcja szaleje
Z wstępnych wyliczeń GUS wynika, że w 2017 r. PKB Polski powiększył się o 4,6 proc. rok do roku, po wzroście o 2,9 proc. rok wcześniej. Ten odczyt okazał się nieco lepszy od oczekiwań większości ekonomistów. Przeciętnie szacowali oni, że gospodarka urosła w ub.r. o 4,5 proc. Ale rok temu sądzili, że w 2017 r. powiększy się o zaledwie 3,1 proc.
Źródłem zaskoczenia okazały się inwestycje. Nakłady brutto na środki trwałe zwiększyły się w ub.r. o 5,4 proc., po załamaniu o 7,9 proc. rok wcześniej. Jeszcze na przełomie roku ankietowani przez nas ekonomiści przeciętnie oceniali, że zwiększyły się one o 3,3 proc. Wzrost wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych o 4,8 proc., po 3,9 proc. w 2016 r., był zgodny z tamtymi oczekiwaniami.
To właśnie konsumpcja, która poprzednio rosła tak szybko w 2008 r., była w ub.r. głównym motorem rozwoju polskiej gospodarki. Do zakupów gospodarstwa domowe popychał szybki wzrost ich dochodów, związany z poprawą sytuacji na rynku pracy i programem Rodzina 500+.