Mamy boom jak przed globalnym kryzysem

W czwartym kwartale PKB Polski mógł urosnąć nawet o 5,5 proc., najbardziej od 2008 r. Co ważniejsze, po raz pierwszy od trzech lat kołem zamachowym rozwoju stały się inwestycje.

Aktualizacja: 30.01.2018 20:10 Publikacja: 30.01.2018 20:00

Jednym z głośniejszych projektów inwestycyjnych jest budowa fabryki silników Mercedes-Benz w Jaworze

Jednym z głośniejszych projektów inwestycyjnych jest budowa fabryki silników Mercedes-Benz w Jaworze

Foto: materiały prasowe

Co do tego, że koniec 2017 r. był dla polskiej gospodarki udany, ekonomiści nie mieli wątpliwości. Ale w świetle wtorkowych danych GUS, dotyczących wzrostu gospodarki w całym ubiegłym roku, nawet najwięksi optymiści byli pesymistami.

Na podstawie tych danych ekonomiści przeciętnie oceniają, że wzrost PKB doszedł w IV kwartale do 5,2 proc. rok do roku, co byłoby najlepszym wynikiem od IV kwartału 2011 r. Niektórzy uważają jednak, że dynamika PKB sięgnęła 5,5 proc., co stanowiłoby już wynik najlepszy od blisko dekady. Tak czy inaczej, w 2018 r. gospodarka weszła z większym impetem, niż się dotąd wydawało. To zaś sugeruje, że będzie on bardziej udany, niż można było zakładać.

Konsumpcja szaleje

Z wstępnych wyliczeń GUS wynika, że w 2017 r. PKB Polski powiększył się o 4,6 proc. rok do roku, po wzroście o 2,9 proc. rok wcześniej. Ten odczyt okazał się nieco lepszy od oczekiwań większości ekonomistów. Przeciętnie szacowali oni, że gospodarka urosła w ub.r. o 4,5 proc. Ale rok temu sądzili, że w 2017 r. powiększy się o zaledwie 3,1 proc.

Źródłem zaskoczenia okazały się inwestycje. Nakłady brutto na środki trwałe zwiększyły się w ub.r. o 5,4 proc., po załamaniu o 7,9 proc. rok wcześniej. Jeszcze na przełomie roku ankietowani przez nas ekonomiści przeciętnie oceniali, że zwiększyły się one o 3,3 proc. Wzrost wydatków konsumpcyjnych gospodarstw domowych o 4,8 proc., po 3,9 proc. w 2016 r., był zgodny z tamtymi oczekiwaniami.

To właśnie konsumpcja, która poprzednio rosła tak szybko w 2008 r., była w ub.r. głównym motorem rozwoju polskiej gospodarki. Do zakupów gospodarstwa domowe popychał szybki wzrost ich dochodów, związany z poprawą sytuacji na rynku pracy i programem Rodzina 500+.

Konsumpcyjny boom napędzał import. W efekcie pomimo bardzo dobrej koniunktury w strefie euro, sprzyjającej eksportowi, wyniki handlu zagranicznego dodały do dynamiki PKB tylko 0,1 pkt proc., po 0,7 proc. rok wcześniej.

Pomimo odbicia nakładów brutto na środki trwałe ich wartość w stosunku do PKB spadła w ub.r. do 18 proc., z 18,1 proc. rok wcześniej. Tak nisko stopa inwestycji nie była od ponad 20 lat. Tymczasem strategia na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, firmowana przez premiera Mateusza Morawieckiego, ma na celu podbicie jej do 25 proc. PKB.

Właśnie z powodu niewielkiego udziału inwestycji we wzroście polskiej gospodarki część ekonomistów ostrzega, że jest ona bliska przegrzania. – W 2018 r. trzeba oczekiwać kontynuacji dobrej koniunktury na świecie, lecz w Polsce będą narastały ograniczenia dla wzrostu gospodarczego po stronie możliwości sprostania popytowi – zauważył w komentarzu prof. Stanisław Gomułka, główny ekonomista Business Centre Club.

Ale na podstawie wtorkowych danych GUS można oceniać, że IV kwartał ub.r. przyniósł zmianę struktury wzrostu polskiej gospodarki. Ekonomiści przeciętnie szacują, że wydatki konsumpcyjne zwiększyły się w ostatnich trzech miesiącach ub.r. o 4,8 proc. rok do roku, tak jak w III kwartale, a nakłady brutto na środki trwałe aż o 11,8 proc., po zwyżce o zaledwie 3,3 proc. Tak szybko inwestycje rosły ostatnio w 2008 r.

– Po raz pierwszy od IV kwartału 2014 r. konsumpcja przestała być głównym źródłem wzrostu gospodarczego na rzecz inwestycji – ocenił Krystian Jaworski, ekonomista z banku Credit Agricole. Według jego szacunków wydatki gospodarstw domowych w minionym kwartale dodały do wzrostu PKB 2,4 pkt proc., a inwestycje blisko 2,9 pkt proc.

Kolejny udany rok

To, czy udana końcówka 2017 r. zwiastuje równie udany 2018 r., zależy jednak nie tylko od dynamiki inwestycji, ale też od ich struktury. Jeśli za odbiciem nakładów brutto na środki trwałe w IV kwartale ub.r. stał głównie sektor publiczny, to ten impuls może wkrótce osłabnąć. Ale we wtorkowych danych widać powody do optymizmu.

Jak zauważył Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, w całym 2017 r. wartość dodana w budownictwie zwiększyła się o 11,5 proc., co sugeruje, że w IV kwartale jej dynamika spadła do około 10 proc. rok do roku, z 19,5 proc. w III. – To oznacza, że wzrost inwestycji w IV kwartale nie był napędzany tylko przez inwestycje infrastrukturalne, ale też w maszyny i urządzenia oraz środki transportu – tłumaczy. A to sugeruje, że ruszyły w końcu inwestycje przedsiębiorstw.

„Spodziewamy się, że ten rok może być równie udany pod względem wzrostu PKB jak ubiegły" – napisali w komentarzu ekonomiści PKO BP. Większość ekspertów jest ostrożniejsza, ale wzrost gospodarczy powyżej 4 proc. wydaje się przesądzony.

Gospodarka strefy euro nadal jest rozpędzona

Wzrost PKB strefy euro w całym 2017 r. wyniósł 2,5 proc., co oznacza, że był najszybszy od 2007 r. W czwartym kwartale sięgnął zaś 0,6 proc. kw./kw., co było zgodne z oczekiwaniami. Licząc rok do roku, wyniósł 2,7 proc., po 2,8 proc. w trzecim kwartale. Prognozy dla strefy euro na 2018 r. też są dosyć dobre. – W naszym głównym scenariuszu spodziewamy się, że PKB Eurolandu wzrośnie w tym roku o co najmniej 2 proc. Oznacza to, że będziemy mieć najsilniejsze dwa lata wzrostu od wybuchu kryzysu – twierdzi Barret Kupelian, ekonomista z PwC.

Wyraźnie poprawia się sytuacja we Francji i w Hiszpanii. Francuski PKB wzrósł w czwartym kwartale o 0,6 proc. (kw./kw.), gdy w trzecim zwiększył się o 0,5 proc. W Hiszpanii PKB wzrósł w czwartym kwartale o 0,7 proc., a przez cały rok zwiększył się o 3,1 proc., czyli o tyle co w 2016 r.

– Wielką sprawą we Francji (i strefie euro) jest wzrost inwestycji. Zwiększyły się one w ciągu dwóch lat o 9 proc. i w czwartym kwartale 2017 r. wróciły na przedkryzysowy poziom – wskazuje Frederic Ducrozet, strateg ze szwajcarskiego banku Pictet.

Opinia

Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek

Główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan

Tak dobrych wyników, jak w 2017 r. polska gospodarka nie odnotowała od 2011, gdy PKB wzrósł o 5 proc. Ale wzrost gospodarki o 4,6 proc. w 2017 r. został osiągnięty przy liczbie osób pracujących w gospodarce narodowej o prawie 1,5 mln wyższej niż sześć lat temu. Wyraźnie wskazuje to na słabość wzrostu wydajności pracy i potwierdza ekstensywny charakter wzrostu gospodarczego w Polsce, bazującego na coraz większym zatrudnieniu, a nie na rosnących inwestycjach, zwłaszcza inwestycjach o charakterze modernizacyjnym. Wprawdzie w II połowie 2017 r. do silnego wzrostu konsumpcji dołączył wzrost inwestycji, ale wszystko wskazuje na to, że były to głównie inwestycje publiczne i gospodarstw domowych.

Co do tego, że koniec 2017 r. był dla polskiej gospodarki udany, ekonomiści nie mieli wątpliwości. Ale w świetle wtorkowych danych GUS, dotyczących wzrostu gospodarki w całym ubiegłym roku, nawet najwięksi optymiści byli pesymistami.

Na podstawie tych danych ekonomiści przeciętnie oceniają, że wzrost PKB doszedł w IV kwartale do 5,2 proc. rok do roku, co byłoby najlepszym wynikiem od IV kwartału 2011 r. Niektórzy uważają jednak, że dynamika PKB sięgnęła 5,5 proc., co stanowiłoby już wynik najlepszy od blisko dekady. Tak czy inaczej, w 2018 r. gospodarka weszła z większym impetem, niż się dotąd wydawało. To zaś sugeruje, że będzie on bardziej udany, niż można było zakładać.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Czego boją się polscy przedsiębiorcy? Już nie niestabilności politycznej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Coraz więcej Rosji na Węgrzech. Gazprom jest głównym sponsorem Ferencváros
Biznes
Wielka debata o przyszłości lasów. Ekolodzy i Lasy Państwowe przy jednym stole
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG