Niebawem coraz rzadziej będziemy napotykać w sklepach odzieżowych i obuwniczych matki z napisem „Made in China”. Wszystko przez to, że postępujący wzrost gospodarczy i drożejący juan z roku na rok przekładają się na wzrost kosztów pracy w Chinach. Dla międzynarodowych korporacji kraj ten nie jest dłużej tak opłacalny jak kiedyś i coraz więcej z nich podejmuje decyzję o opuszczeniu go i szukaniu tańszej produkcji za granicą.

Wśród nich w ostatnim czasie znalazły się dwie czołowe firmy sportowe - Adidas i Nike. Obydwa przedsiębiorstwa sukcesywnie zamykają swoje fabryki w Chinach i przenoszą produkcję do tańszych krajów Azji Południowo-Wschodniej. Adidas szczególnie upodobał sobie z nich Wietnam. Jak podał w maju prezes niemieckiej grupy Kasper Rorsted, cytowany przez agencję Reutersa, w ubiegłym roku aż 44 proc. obuwia marki Adidas zostało wyprodukowane w Wietnamie (dla porównania, w 2012 r. było to 31 proc.). W chińskich fabrykach natomiast w 2017 r. powstało jedynie 19 proc. butów Adidasa (w 2012 r. odsetek ten wynosił 30 proc.). Widać więc znaczącą zmianę rozkładu sił, która – jak zapowiedział Rorsted – będzie kontynuowana w następnych latach.

Podobną decyzję podjął amerykański producent obuwia i odzieży sportowej Nike, który w okresie 2012-2018 r. skurczył swoją produkcję w Chinach z 32 proc. do 19 proc. Firma również postawiła na względnie tani i atrakcyjny pod względem warunków politycznych Wietnam. Korzystny grunt dla produkcji oferują także Tajlandia i Indonezja, które również mają szansę dużo zyskać na masowych ucieczkach firm z Państwa Środka.

Póki co jednak jest jeden segment odzieżowy, któremu w Chinach ewidentnie jest wciąż dobrze i nie zamierza w najbliższym czasie wycofywać z tego kraju swoich fabryk - są to producenci ubrań luksusowych. Droga, markowa odzież sprzedaje się na świecie – również w dynamicznie rozwijającej się Azji – coraz lepiej, przedsiębiorstwa więc nie muszą tak bardzo oszczędzać na kosztach wytwórczych. Jeśli lubimy więc wyroby Burberry, Armaniego czy Balenciagi, zbyt szybko z metką „Made in China” się nie rozstaniemy. I możliwe, że będzie ona za parę lat kojarzyć się inaczej niż wcześniej – z luksusem i jakością, a nie z tandetą i taniością.