Jeszcze na koniec listopada FGUP, czyli federalne zakłady budżetowe budujące lądowisko kosmiczne „Wastocznyj” na rosyjskim Dalekim Wschodzie, winne były pracownikom blisko 154 mln rubli (9,3 mln zł). Długi przed ludźmi miał m.in. resort obrony.
Sprawa wyszła na jaw w 2015 r w czasie corocznego telewizyjnego spotkania na żywo prezydenta Władimira Putina z obywatelami. Wtedy o sytuację zapytał Putina jeden z robotników zatrudnionych na budowie. Jej pracownicy, którzy od miesięcy nie dostawali wypłat wypisali na dachach swoich mieszkalnych kontenerów apel do Putina o pomoc (mieli nadzieję, że zobaczy apel, przylatując na budowę). Zrobił się skandal. Prezydent obiecał osobiście dopilnować by ludzi dostali swoje pieniądze.
I tak to trwa do dzisiaj. W ciągu grudniowego tygodnia dług zmalał wprawdzie do 44 mln rubli, ale czeka na nie 1221 robotników.
Budowa kosmodromu od początku obfitowała w skandale korupcyjne, malwersacje publicznych pieniędzy, opóźnienia i naruszenia prawa pracy. Prokuratury wszczęły ponad 20 śledztw, a suma strat skarbu państwa oceniana jest na ponad 100 mld rubli.
To wszystko spowodowało niemal podwojenie kosztów. „Wastocznyj” kosztował ok. 3 mld dol., z czego infrastruktura startowa to koszt ok. 120 mln dol..Położone w obwodzie Amurskim kosmiczne lotnisko ma z czasem całkowicie zastąpić słynny Bajkonur, który po rozpadzie ZSRR znalazł się na terytorium Kazachstanu. Rosja dzierżawi Bajkonur od 1994 r płacąc rocznie ok. 100 mln dol.. Do tego całe kosmiczne lotnisko bardzo już się zestarzało.