Niefrasobliwe podejście do kwestii bezpieczeństwa danych sprawiło, że 800 tysięcy użytkowników zabawek CloudPets może się czuć zagrożonych. Ich prywatne informacje oraz 2 miliony nagrań (w tym nagrań głosowych wykonanych przez dzieci) są w tej chwili mało prywatne. Zdaniem eksperta od cyberbezpieczeństwa, Troy’a Hunta, dane użytkowników CloudPets są przechowywane na łatwo dostępnym serwerze, do którego może dostać się każdy, kto wie, gdzie szukać.
Troy Hunt, wraz z użytkownikami, którzy zgodzili się pełnić rolę królików doświadczalnych, przeprowadził też serię testów mających na celu sprawdzenie, do jakich danych można się dostać. Odkrył, że może bez problemu zidentyfikować daty urodzin dzieci, ich imiona i relacje łączące je z dorosłymi użytkownikami zabawek. Huffington Post informuje, że Hunt uzyskał te dane za zgodą użytkowników, ale ich charakter jasno wskazuje na ryzyko – włamanie do zabawek może oznaczać wyciek naprawdę prywatnych informacji.
Co więcej, włamanie do zabawki może oznaczać również możliwość użycia ich do przesyłania wiadomości, których nie życzyli by sobie przesyłać rodzice czy dziadkowie. Zabawka może postraszyć dziecko, ale też ktoś może się podszyć pod rodzica i wykorzystać ufność dziecka.
Zabawki CloudPets to przytulanki umożliwiające przesyłanie poprzez internet wiadomości dzieciom czy rodzicom. Reklamowane są jako idealne dla wojskowych w trakcie misji (firma oferuje im darmową dostawę pluszaka). Oficjalnie nie są dostępne w Polsce.
Zdaniem badających sprawę specjalistów, do włamania jeszcze nie doszło. Niemniej użytkownicy powinni zwrócić uwagę na bezpieczeństwo swoich danych i możliwie często modyfikować swoje hasła.