Kobiety podbiły Berlin. Ildiko Enyedi zwyciężczynią Berlinale 2017

Zwyciężczyni festiwalu Ildiko Enyedi wpisała się w nurt kina o ludziach stłamszonych przez rzeczywistość.

Aktualizacja: 19.02.2017 19:17 Publikacja: 19.02.2017 18:23

Węgierka Ildiko Enyedi Złotego Niedźwiedzia zdobyła za film „O ciele i duszy”.

Węgierka Ildiko Enyedi Złotego Niedźwiedzia zdobyła za film „O ciele i duszy”.

Foto: AFP, John Macdougall

Korespondencja z Berlina

W dobrych filmach przegląda się świat. A dzisiaj jest on wyjątkowo poturbowany. I artyści potwierdzają to, co czujemy. Pokazują coraz większą dominację totalitarnych systemów, głębokie podziały społeczne, zagubienie ludzi, lęk, kryzys polityczno-społeczny odbijający się na życiu zwyczajnych obywateli. Po tegorocznym konkursie berlińskim zostanie mi w pamięci klimat przygnębienia. Ale w tym poczuciu bezradności pojawia się czasem gniew, czasem bunt, a czasem niosąca nadzieję ludzka solidarność.

Ildiko Enyedi podbiła Berlinale filmem „O ciele i duszy". Zdobyła Złotego Niedźwiedzia, nagrodę ekumeniczną i FIPRESCI. 60-letnia Węgierka w rozmowie wydaje się mało interesująca. Jej film też nie jest dziełem wielkim. Ale diagnozuje chorobę współczesności: rwące się więzy, zamknięcie na innych.

W rzeźni kamera obserwuje krowy ze smutnymi oczami. Potem z detalami pokazuje proces ich zabijania, taśmę, na której są odzierane ze skóry, wiszące tusze mięsa, ociekającą krew. I zaraz zaśnieżone wzgórza, po których biegają jeleń i sarna. Obrazy, które przychodzą w snach do dwójki outsiderów: dyrektora finansowego rzeźni i inspektorki. On jest samotnikiem, ma sparaliżowaną rękę. Ona w pracy działa jak maszyna, a w życiu cierpi na zamknięcie emocjonalne, boi się dotyku, z nikim nie rozmawia, chodzi do dziecięcego psychoterapeuty, który z jej autystycznym charakterem nie daje sobie rady. Oboje żyją jak za szklaną ścianą. I przyciągają się nawzajem.

– Jesteśmy tacy, jakimi tworzy nas społeczeństwo – powiedziała mi Enyedi.

To nieradzenie sobie w opresyjnym świecie wraca i w innych filmach. W depresję wpada wyrzucony z pracy dziennikarz z „Dzikiej myszy" Austriaka Josefa Hadera, a także bezrobotny mąż i ojciec z „Colo" Portugalki Teresy Villaverde. Bohater „Ana, moja miłość" Rumuna Calina Petera Netzera (Srebrny Niedźwiedź za montaż) ląduje na kozetce psychoterapeuty, chcąc zrozumieć fiasko swojego związku z cierpiącą na ataki paniki żoną.

Trudne relacje obserwuje też Chilijczyk Sebastian Lelio w nagrodzonej za scenariusz „Fantastycznej kobiecie". To film o przeżywaniu straty ukochanej osoby. Ale młoda kobieta musi się zmierzyć nie tylko z własnym bólem. Także z rodziną mężczyzny, jego byłą żoną. Z niechęcią i pogardą, tym większą, że Marina jest transseksualistką.

Większość nagrodzonych w Berlinie filmów była o kobietach. Tak jest również w „Pokocie". Ale bohaterka Agnieszki Holland jest silniejsza. Jak Don Kichot walczy ze światem – brutalnym, zakłamanym, skorumpowanym. Jury doceniło świeżość filmu, przyznając nagrodę Bauera za innowacyjność. Holland gra z widzem. Eksperymentuje, łączy różne gatunki, maluje rzeczywistość z dystansem. Dramat społeczny miesza z thrillerem i czarną komedią, realizm z metafizyką, przerysowaniem, nawet odrobiną baśni. I, paradoksalnie, ten film wyrywający widza z poczucia bezpieczeństwa, zrobiony w obronie słabszych, ma dziś mocną wymowę polityczną.

Silną wymowę ma również „Felicite" Alaina Gomesa, gdzie kobiecie wali się świat, gdy jej syn zostaje potrącony przez samochód. Uratowanie go przed amputacją nogi zależy od tego, czy bohaterce uda się zebrać sporą sumę na operację. W tle tej walki jest Kongo. Biedna dzielnica Kinszasy położona z dala od wieżowców wznoszących się w centrum, nędzny szpital ze skorumpowanymi lekarzami, dla których liczy się pieniądz, nie przysięga Hipokratesa.

W te ponure wizje współczesności odrobinę nadziei usiłuje wlać Aki Kaurismaki. Fiński miłośnik wina, który kiedyś tańczył na schodach canneńskich, w Berlinie nie mógł wyjść na scenę po swojego Niedźwiedzia za reżyserię. Ale film zrobił przedni, może najpiękniejszy na tym festiwalu. „Po drugiej stronie nadziei" jest opowieścią o syryjskim uchodźcy, który uciekł z piekła Aleppo. Kaurismaki pokazuje bezduszność władz odmawiających mu azylu, podejrzliwość i agresję ludzi wobec kogoś, kto wyszedł z piekła i szuka tylko spokojnego nieba nad głową. A jednocześnie solidarność zwyczajnych ludzi. Jakby chciał przypomnieć, że w tym świecie też można zachować człowieczeństwo i empatię. Bardzo ważny głos w dobie wzniecania przez populistyczne rządy antyemigranckich nastrojów.

Interesująco zaistniało w czasie tegorocznego Berlinale kino polskie. Nasza koprodukcja „Butterfly Kisses", fabularny debiut mieszkającego od ćwierć wieku poza krajem Rafała Kapelińskiego, została nagrodzona Kryształowym Niedźwiedziem przez młodzieżowe jury sekcji Generation 14plus. Dorastanie trzech przyjaciół z blokowiska w południowym Londynie to brak nadziei, imprezy, jointy, także seks, o którym gadają nieustannie. A czasem jeszcze demony, które w nich siedzą. Kapeliński nie ocenia. Pokazuje ból gwałtownego przebudzenia się z dzieciństwa, konieczności zderzenia z rzeczywistością. Narastający dramat. Strach. Samotność. Bardzo to delikatny film. Mimo brutalnego świata, w którym się toczy.

Ciekawe okazały się balansujące na granicy rzeczywistości i snu „Zwierzęta" Grega Zglińskiego. Dobrze został przyjęty „Królewicz Olch" Kuby Czekaja, a w Forum Expanded świetne recenzje zebrał Łukasz Ronduda za „Serce miłości" o relacjach dwojga artystów Wojtka Bąkowskiego i Zuzanny Bartoszek. Kino polskie nie pozwala o sobie zapomnieć. Przecież Srebrny Niedźwiedź Agnieszki Holland to trzeci, ważny berliński laur z rzędu. Dwa lata temu nagrodę za reżyserię „Body/Ciało" wywiozła Małgorzata Szumowska, a w ubiegłym roku za scenariusz „Zjednoczonych Stanów Miłości" nagrodzono Tomasza Wasilewskiego.

Korespondencja z Berlina

W dobrych filmach przegląda się świat. A dzisiaj jest on wyjątkowo poturbowany. I artyści potwierdzają to, co czujemy. Pokazują coraz większą dominację totalitarnych systemów, głębokie podziały społeczne, zagubienie ludzi, lęk, kryzys polityczno-społeczny odbijający się na życiu zwyczajnych obywateli. Po tegorocznym konkursie berlińskim zostanie mi w pamięci klimat przygnębienia. Ale w tym poczuciu bezradności pojawia się czasem gniew, czasem bunt, a czasem niosąca nadzieję ludzka solidarność.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Kultura
Odnowiony Pałac Rzeczypospolitej zaprezentuje zbiory Biblioteki Narodowej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Kultura
60. Biennale Sztuki w Wenecji: Złoty Lew dla Australii
Kultura
Biblioteka Narodowa zakończyła modernizację Pałacu Rzeczypospolitej
Kultura
Muzeum Narodowe w Krakowie otwiera jutro wystawę „Złote runo – sztuka Gruzji”
Kultura
Muzeum Historii Polski: Pokaz skarbów z Villa Regia - rezydencji Władysława IV