Organizatorzy podsumowują ostatnią edycje, podając imponujące liczby. Przy festiwalu akredytowało się 21 tysięcy osób ze 130 krajów. W towarzyszących festiwalowi targach wzięło udział ponad 10 tysięcy osób ze 112 krajów. Na 1112 projekcjach obejrzeli oni ponad 800 filmów. I wreszcie liczba najbardziej może imponująca: w berlińskich kinach sprzedano na projekcje festiwalowych filmów ponad 330 tys. biletów.

Tegoroczne 68. Berlinale było przedostatnią imprezą zorganizowaną przez dyrektora Dietera Kosslicka. W przyszłym roku misja, którą wypełnia od 18 lat, kończy się. Trwają spekulacje, kto zostanie jego następcą. Mówiono o jednej ze znanych niemieckich reżyserek. Plotki ucięła jednak ostatnio minister kultury Monika Grutters, która w publicznym wystąpieniu powiedziała, że pewnego kandydata jeszcze nie ma i że wcale nie musi to być ani kobieta ani ktoś pochodzenia niemieckiego.

Grutters stanie teraz na czele komisji, która wyłoni przyszłego dyrektora. Wybór ma się odbyć jeszcze w tym roku w lecie, tak by mógł on przygotować się do nowej roli, uczestnicząc w przygotowaniach do Berlinale 2019 jeszcze u boku Dietera Kosslicka.

Trwają też dyskusje na temat kształtu festiwalu. Ma zostać taki sam? Ma się zmienić? Jak powinien walczyć z imprezami w Cannes i Wenecji, za którymi w ostatnich dwóch latach pozostaje w tyle? Nie jest to łatwe, Berlin nie ma bulwaru Croisette, a luty zamiast słońca oferuje na ogół pluchę albo mrozy.  Co więcej, na początku roku wielkie hollywoodzkie produkcje przygotowywane na letni sezon, nie są jeszcze gotowe. 79 niemieckich filmowców podpisało list, w którym można przeczytać, że zmiany są konieczne.

Ale Dieter Kosslick wygrał, co mógł. Nie zapomniał o tym, że Berlinale zawsze stawiało na mocne kino społeczno-polityczne. A przede wszystkim umocnił pozycję przeglądu w mieście. To on wytrwale organizował i promował repliki pokazów festiwalowych filmów odbywające się zaraz po projekcjach w pałacu festiwalowym w kilku berlińskich kinach. Nie żadnym innym wielkim festiwalu europejskim nie ma takich kolejek pod kinami, w których odbywają się repetycje konkursów i sekcji. Te 330 tysięcy sprzedanych biletów i sale kinowe wypełnione po brzegi na czterogodzinnym filmie Lava Diaza to naprawdę wielki sukces Kosslicka i Berlinale.