- Dziś rada nadzorcza zapoznała się z wynikami naszej międzynarodowej części - Sberbank International i z naszymi działaniami zaplanowanymi na najbliższą przyszłość. Nie mamy jednej strategii, natomiast mamy strategie na poszczególne kraje i regiony. Nasze priorytety to optymizacja biznesu, digitalizacja, wprowadzanie nowych modeli w wielu krajach i na razie nie poszerzanie naszej geograficznej obecności - zapowiedział we wtorek Herman Gref prezes Sbierbanku.
Ta geografia obecności rosyjskiego giganta (230 tys. pracowników) to oddziały w 22 krajach, m.in. byłych sowieckich republikach ale też w Szwajcarii i Turcji (kupili od upadającego belgijskiego Dexia - Deniz Bank - 5 bank na tureckim rynku).
W 2012 r Rosjanie kupili austriacki Volksbank International (VBI) i ogłosili, że celem Sbierbanku jest wejście w 2014 r do grona 10 największych banków świata. Rosjanie zyskiwali wejście od razy na osiem rynków Europy: Czechy, Słowację, Węgry, Chorwację, Serbię, Bośnię i Hercegowinę, Słowenię i Ukrainę. Wtedy też pojawiły się nieoficjalne informacje o zainteresowaniu Sbierbanku Polską.
Rok 2014 zmienił wszystko. Agresywna polityka Kremla spowodowała sankcje Zachodu na Rosji; wśród objętych nimi znalazł się też Sbierbank. Do tego okazało się, że kupione od Austriaków banki nie były strzałem w dziesiątkę. Sbierbank Europa (tak został nazwany nowy bank) miał w 2012 r stratę netto 200 mln euro - przyznał Gref.
Po dokładnym sprawdzeniu, Rosjanie znaleźli w kupionych bankach nie to czego się spodziewali. Portfele kredytowe okazały się dużo gorsze od oczekiwań (i zapewnień sprzedającego); także rezerwy były niższe od wymaganych. Na podtrzymanie nowego banku Sbierbank wydał kilka miliardów euro. Teraz oficjalnie rezygnuje (na razie) z wchodzenia na nowe rynki.