W czwartek w Sejmie będzie pierwszy czytanie trzech projektów ustaw frankowych, w tym prezydenckiego zakładającego zwrot spreadów.
Projekty skrajnie różne
Grupy zrzeszające najbardziej radykalnych frankowiczów, jak Stop Bankowemu Bezprawiu (SBB), popierają projekt Kukiz'15, oznaczający w praktyce odwalutowanie kredytu, czyli potraktowanie go tak, jakby został udzielny w złotych.
Platforma Obywatelska odgrzała swój pomysł z poprzedniej kadencji, czyli przewalutowanie pozostałego zadłużenia, porównanie kredytu z analogicznym udzielonym w złotych i podzielenie się kosztem wynikającym z różnic kursowych po połowie przez banki i klientów.
Największe szanse ma projekt prezydencki, zakładający zwrot nadpłat związanych ze stosowaniem przez banki spreadów przy przeliczaniu kredytu przy wypłacie i spłacie miesięcznych rat. Według tego projektu frankowicze otrzymają zwrot nadpłat liczonych maksymalnie do kwoty 350 tys. zł kredytu i wyliczonych do momentu wejścia w życie tzw. ustawy spreadowej w 2011 r. Ten projekt skrytykowało SBB, oceniając go jako rozwiązanie szkodliwe dla kredytobiorców.
Frankowicze liczyli na ustawę bliską deklaracjom, jakie prezydent Andrzej Duda składał w kampanii wyborczej – czyli przewalutowanie po kursie zaciągnięcia. Jednak zarówno KNF, NBP, jak i ekonomiści uznali, że takie rozwiązanie byłoby niebezpieczne nie tylko dla sektora bankowego, ale też dla gospodarki. Ustawowy zwrot spreadów budzi dużo mniej emocji, choć wytyka mu się niekonsekwencję.