Polityka pieniężna sama przez się nie jest w stanie pobudzić inwestycji – uważa członek RPP Łukasz Hardt. Odniósł się do pomysłu Instytutu Sobieskiego, think tanku uchodzącego za intelektualne zaplecze PiS. Zakłada on zaangażowanie NBP w finansowanie reprywatyzacji i planu wicepremiera Morawieckiego. Bank centralny miałby zasilić wykreowanymi pieniędzmi (czyli na drodze ilościowego łagodzenia polityki pieniężnej – QE) fundusz, w którym jednostki uczestnictwa posiadaliby właściciele roszczeń reprywatyzacyjnych. Fundusz finansowałby z kolei kluczowe inwestycje.

– Modernizacja Polski, np. poprzez zapisane w planie Morawieckiego podniesienie udziału inwestycji w PKB do 25 proc., wymaga działań strukturalnych, zwiększenia wydajności pracy, podniesienia innowacyjności, wzmocnienia struktur państwa i zwiększenia jego sprawności. Polityka pieniężna może tym działaniom towarzyszyć, stabilizując system, ale nie może ich zastąpić – mówił Hardt podczas konferencji naukowej „Wyzwania integracji gospodarczej w UE", zorganizowanej przez Wydział Nauk Ekonomicznych UW i NBP. – Nie znam przypadku w historii gospodarczej świata, by sama polityka pieniężna doprowadziła do modernizacji krajów czy regionów. Znam jednak wiele przypadków, gdy wadliwa polityka monetarna stawała się przyczyną kryzysów i niepokojów – dodał, ostrzegając przed negatywnymi efektami niekonwencjonalnej polityki pieniężnej.

Hardt opowiedział się przeciwko dalszemu obniżaniu stóp procentowych w Polsce. Nie pobudziłoby to inwestycji, które od dwóch kwartałów maleją. Zapaść w inwestycjach jest według niego związana z niepewnością wśród firm i przerwą w napływie funduszy UE, a nie z wysokim kosztem kapitału. Ten pogląd podziela większość członków RPP, której najbliższe posiedzenie planowane jest na przyszły tydzień.