Sprzedaż Pekao może rozpocząć repolonizację banków

UniCredit rozważa pozbycie się akcji Banku Pekao, co może być punktem zwrotnym w zapowiadanym przez polityków repolonizowaniu sektora bankowego.

Publikacja: 27.07.2016 19:47

Sprzedaż Pekao może rozpocząć repolonizację banków

Foto: Fotorzepa/Marta Bogacz

Włoski gigant finansowy rozważa emisję własnych akcji za 5,5 mld euro oraz sprzedaż reszty udziałów w Pekao, aby wzmocnić swoje kapitały – wynika z nieoficjalnych informacji Bloomberga.

Andrea Morawski, rzecznik UniCreditu, odmawia komentowania tych doniesień, ale nie jest tajemnicą, że grupa boryka się z problemami kapitałowymi i ma jeden z najniższych w europejskim sektorze bankowym współczynnik wypłacalności (na koniec marca CET1 wyniósł 10,85 proc.). Na początku lipca sprawdziły się wcześniejsze doniesienia Bloomberga i UniCredit sprzedał akcje Pekao za 3,3 mld zł, przez co zmniejszył udział w tym drugim co do wielkości polskim banku do 40,1 proc. z 50,1 proc. (obecnie wartość tego pakietu na GPW to 13 mld zł).

Różne scenariusze

UniCredit pozyskał ze sprzedaży 10 proc. akcji Pekao i 10 proc. akcji włoskiego FinecoBanku łącznie ponad 1 mld euro, ale wcześniej analitycy szacowali, że może potrzebować nawet 8–10 mld euro kapitału. Dzięki lipcowej sprzedaży akcji Pekao wskaźnik kapitału CET1 grupy wzmocnił się o 0,12 pkt proc. i gdyby UniCredit pozbył się pozostałego pakietu po zbliżonej cenie (126 zł), współczynnik poszedłby w górę o prawie 0,5 pkt proc., zatem droga do osiągnięcia średniego dla Europy poziomu w okolicach 12,5–13 proc. byłaby jeszcze daleka. – Nie spodziewam się, aby Włosi zdecydowali się na sprzedaż akcji Pekao, bo w ten sposób pozbyliby się cennego aktywa, a poprawili kapitał tylko nieznacznie – mówi jeden z bankowców. W latach 2012–2015 Pekao zapewniał średnio 10,5 proc. wyniku operacyjnego grupy UniCredit. – Emisja akcji za 6 mld euro poprawiłaby współczynnik kapitałowy o ok. 1 pkt proc., więc również byłaby niewystarczająca, ale gdyby była większa, rzędu 7–8 mld euro, UniCredit mógłby się obronić przed sprzedażą Pekao – dodaje nasz rozmówca.

Z kolei zdaniem Michała Sobolewskiego, analityka DM BOŚ, sprzedaż akcji Pekao jest dość prawdopodobna. – Włosi muszą szybko i sprawnie pozyskać kapitał, a Pekao może to umożliwić – ma silną pozycję na rynku, jest ponadprzeciętnie rentowny, dobrze dokapitalizowany, notowany i jego kondycja finansowa jest znana, a więc UniCreditowi najłatwiej byłoby go sprzedać szybko i po dość dobrej cenie. Sprzedaż niemieckiego Hypovereinsbank czy tureckiego Yapi Kredi byłaby trudniejsza: ten pierwszy nie jest notowany, zaś drugi ma skomplikowaną strukturę własnościową, a na dodatek Turcja przeżywa kryzys polityczny – wyjaśnia.

Zakładając jednak, że Pekao byłby na sprzedaż, to do objęcia 33 proc. jego akcji, dających kontrolę korporacyjną, potrzeba przy obecnej wycenie 10–11 mld zł. Kto mógłby kupić bank? Analitycy podkreślają, że nie ma zainteresowania ze strony inwestorów zagranicznych. Pozostają więc polskie instytucje, czyli tylko państwowe, bo nie mamy prywatnego banku, który mógłby udźwignąć taką transakcję.

Faworytem jest PZU, którego prezes Michał Krupiński wskazywał, że spółka będzie się przyglądać ewentualnej sprzedaży Pekao. Ubezpieczyciel sam nie jest w stanie przejąć banku, musiałoby powstać konsorcjum skupione wokół PZU, które sfinansowałoby przejęcie.

Tylko dzięki tej jednej transakcji udział inwestorów zagranicznych w sektorze bankowym w Polsce może zmaleć do poniżej 50 proc. (z około 60 proc. na koniec 2015 r.), czyli do poziomu widzianego ostatnio na przełomie 1998 i 1999 r. (po prywatyzacji Pekao, Banku Handlowego, PBK i przejęciu BRE oraz BIG Banku urósł do rekordowych 70 proc.).

Ale to nie koniec, bo właściciela zmienić mogą także inne banki – obok Raiffeisen-Polbanku (to oficjalne informacje – RBI musi znaleźć kupca do końca września) spekuluje się, że pod młotek mogą pójść m.in. BZ WBK oraz mBank, których po prawie 70 proc. akcji mają odpowiednio hiszpański Santander i niemiecki Commerzbank. Być może na wyjście z Polski lub sprzedaż części pakietu zdecyduje się też portugalski BCP, mający 50 proc. akcji Banku Millennium.

Nie tylko dobre strony

– Przewaga polskiego kapitału w bankach oznaczałaby mniejsze ryzyko odpływu za granicę w przypadku globalnego kryzysu finansowego. Poza tym jeśli spółka matka miałaby problemy, mogłaby się zdecydować na przykręcenie kredytowania swojej spółki córki. Ponadto dywidendy w większym stopniu zostałyby w rękach krajowych inwestorów – mówi Sobolewski. Z kolei negatywnym skutkiem repolonizacji byłaby większa koncentracja, a przez to mniejsza konkurencyjność i innowacyjność banków, na czym straciliby klienci. Poza tym państwo jest najczęściej mniej efektywnym właścicielem i nie wszystkie jego decyzje mają przesłanki czysto biznesowe.

Podyskutuj z nami na Facebooku, www.fa­ce­bo­ok.com/eko­no­mia. Czy repolonizacja banków byłaby dobra dla naszej gospodarki?

Wyniki zasilone Visą i obciążone podatkiem

Łączny wynik netto dziewięciu banków z GPW, dla których biura maklerskie przygotowują prognozy, w II kwartale wyniesie 3,53 mld zł – wynika ze średniej prognoz zebranych przez „Rzeczpospolitą". Oznacza to nadzwyczajnie duży wzrost zarówno w relacji rok do roku (22 proc.), jak i kwartał do kwartału (34 proc.) – i to pomimo wprowadzenia od lutego podatku bankowego, który w II kwartale został po raz pierwszy zapłacony przez instytucje w pełnym wymiarze (tzn. za wszystkie trzy miesiące kwartału). Powodem tak dużego wzrostu jest rozliczenie transakcji sprzedaży udziałów banków w Visa Europe na rzecz Visa Inc. Skala wpływu tego zdarzenia na wynik sektora w II kwartale jest ogromna – z naszych szacunków wynika, że transakcja podbije wynik netto notowanych na GPW dziesięciu banków o nieco ponad 1,5 mld zł netto.

Z szacunków DM Citi Handlowego wynika, że oczyszczony ze zdarzeń jednorazowych (a więc z wpływu transakcji z Visą) zysk netto sektora bankowego w omawianym okresie spadnie o 25 proc. rok do roku i o 15 proc. kwartał do kwartału. Spadek to głównie efekt podatku od aktywów. Analizowana dziewiątka banków według analityków zapłaciła łącznie w II kwartale 718 mln zł daniny, z czego najwięcej PKO BP (222 mln zł), Pekao (125 mln zł) i BZ WBK (105 mln zł).

Opinia

Piotr Miliński, analityk NWAI DM

Wyniki opublikowane w ostatnich dniach przez Millennium i BZ WBK pokazują, że banki potrafią sobie poradzić w nowym otoczeniu. Podatek zabrał jednak kilka punktów procentowych z i tak niskich wskaźników ROE, szczególnie w mniejszych instytucjach. Ewentualna decyzja UniCreditu o wycofaniu się z Polski ma związek z własnym portfelem złych kredytów, a nie kiepskimi perspektywami naszego rynku. Włosi chętnie zachowaliby kontrolę nad Pekao, ale problemy bilansowe prawdopodobnie im to uniemożliwią.

Włoski gigant finansowy rozważa emisję własnych akcji za 5,5 mld euro oraz sprzedaż reszty udziałów w Pekao, aby wzmocnić swoje kapitały – wynika z nieoficjalnych informacji Bloomberga.

Andrea Morawski, rzecznik UniCreditu, odmawia komentowania tych doniesień, ale nie jest tajemnicą, że grupa boryka się z problemami kapitałowymi i ma jeden z najniższych w europejskim sektorze bankowym współczynnik wypłacalności (na koniec marca CET1 wyniósł 10,85 proc.). Na początku lipca sprawdziły się wcześniejsze doniesienia Bloomberga i UniCredit sprzedał akcje Pekao za 3,3 mld zł, przez co zmniejszył udział w tym drugim co do wielkości polskim banku do 40,1 proc. z 50,1 proc. (obecnie wartość tego pakietu na GPW to 13 mld zł).

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Banki
EBC zażądał od dwóch wielkich banków, by wycofały się z Rosji. Ostatnie ostrzeżenie
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Banki
Największy bank USA pozwał drugi bank Rosji. Groźba konfiskaty blisko 10 mld dolarów
Banki
Wakacje kredytowe mają zostać przedłużone. "Większość zagłosuje za tym pomysłem"
Banki
Kadrowa miotła dotarła do Banku Pekao. Kto zostanie prezesem?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Banki
Miotła kadrowa dotarła do Banku Pekao. Powołano nową radę nadzorczą