Stopy procentowe zostały ostatnim razem podwyższone w maju 2012 roku, czyli już ponad sześć lat temu. Przez ten czas posiadacze kredytów hipotecznych, jeśli obserwowali zmiany poziomu raty, to prawie tylko na minus. W efekcie spłacanie długów mieszkaniowych stawało się w ostatnim czasie coraz prostsze. Stan taki jest o tyle niepokojący, że obecnie spłacanych jest ponad milion kredytów hipotecznych zaciąganych w latach 2012 – 18 – wynika z szacunków Open Finance opartych o dane KNF i AMRON–SARFiN.
Polacy przyzwyczajeni do obniżek stóp i spadających rat
Załóżmy, że rodzina zaciągnęła na początku 2012 roku kredyt w kwocie 300 tys. złotych, a dług ten zobowiązała się oddać w ciągu 30 lat. W tamtym czasie przeciętna marża kredytów hipotecznych wynosiła 2 proc., co oznaczało, że pierwsza rata opiewała na niecałe 2 tys. zł. - Jednak pod koniec 2012 r. Rada Polityki Pieniężnej zaczęła obniżać stopy. Wraz z nimi maleć zaczęła stawka WIBOR, która jest składnikiem oprocentowania prawie wszystkich mieszkaniowych kredytów złotowych. Już pod koniec 2013 r. przykładowa rodzina mogła się więc cieszyć ratą o około 20 proc. niższą płacąc co miesiąc do banku mniej niż 1,6 tys. zł. Kolejna obniżka stóp, z marca 2015 r., spowodowała, że rodzina musiała oddawać do banku mniej niż 1,4 tys. zł miesięcznie, co oznaczało oszczędzanie kolejnych 200 złotych na pojedynczej racie – wylicza Bartosz Turek, analityk Open Finance. Od tego czasu stopy nie były zmieniane i stawka WIBOR 3M de facto się jest taka sama. Dziś rodzina spłacająca kredyt zaciągnięty ponad sześć lat temu musi co miesiąc oddawać po około 1375 zł miesięcznie – to o ponad 30 proc. mniej niż wynosiła pierwsza rata.
Dobra passa, czyli długoterminowy trend spadku stóp procentowych (obecnie wynoszą 1,5 proc. w porównaniu do 5 proc. ledwie pięć lat temu czy aż 10 proc. przed 15 laty). Sygnały RPP wskazują, że w perspektywie dwóch lat historycznie niskie stopy procentowe mogą zostać utrzymane. Ale jeśli pojawi się inflacja lub inne banki centralne będą podnosić stopy (co już się dzieje m.in. w USA, Wielkiej Brytanii, Czechach, teraz trwa oczekiwanie na ruch EBC), to i polski bank centralny będzie musiał zwiększyć koszt pieniądza.