Aktywa sektora bankowego w naszym kraju przez ostatnie sześć lat rosły średniorocznie po 6,7 proc. Mimo tego liczba przez nich zatrudnionych systematycznie maleje – w omawianym okresie spadła łącznie o 8,1 tys. osób (do 168,8 tys. na koniec 2016 r.), czyli średniorocznie malała po 0,8 proc.
Sieć się kurczy
Przykładów redukcji zatrudnienia w bankach było w ostatnich miesiącach sporo. Kilka dni temu Raiffeisen Polbank zapowiedział zwolnienie do 2019 r. 850–950 osób, czyli 20 proc. załogi. Zredukuje też sieć liczącą prawie 300 oddziałów o 70 placówek.
Zwolnienia prowadzone były też w Getin Noble Banku (ponad 700 etatów) i w mniejszym stopniu w Idea Banku (ponad 70 osób). Zwolnienia w 2017 r. mają objąć także do 950 pracowników PKO BP.
Spore redukcje ma za sobą BGŻ BNP Paribas, który w wyniku trwającej od 2015 r. fuzji musiał zredukować zatrudnienie o 1,8 tys. osób. Ten sam powód, czyli połączenie dwóch banków, przyczyni się do zwolnienia nie więcej niż 2,6 tys. osób w Aliorze, po tym jak jesienią przejął podstawową część BPH (redukcje mają potrwać do końca 2017 r.).
– Pierwszy, chyba najważniejszy czynnik decydujący o zwolnieniach w bankach to zmniejszenie liczby placówek i liczby osób w nich zatrudnianych. Drugi to fuzje, a trzeci to inwestycje w systemy informatyczne zmniejszające popyt na pracowników w back-office czy centrali – tłumaczy Marcin Materna, szef działu analiz w Millennium DM.