Bank centralny Ukrainy potwierdził gazecie Kommersant, że otrzymał wymagane do zakupu Sbierbank Ukraina dokumenty od białoruskiego banku Paritet. Bank należy do zarządu sprawami prezydenta (odpowiednik kancelarii) Białorusi. Zgoda banku centralnego jest kluczowa dla kupna rosyjskiego banku. Wcześniejszy chętnych - ukraiński biznesmen Walerij Horoszkowski, dokumentów ostatecznie nie złożył.
Sbierbank ma na Białorusi spółkę-córkę BPS-bank. A to zdaniem ekspertów pozwoliłoby choć częściowo odzyskać przez Rosjan ok. 1 mld dol. międzybankowych kredytów, które rosyjska centrala udzieliła ukraińskiemu oddziałowi, zanim Sbierbank stał się dla Kijowa persona non grata.
Transakcja może jednak nie dojść do skutku z powodu tego, że szef kancelarii prezydenta Białorusi - Wiktor Szejman jest objęty sankcjami USA i Unii. Ma to związek z jego udziałem w zniknięciu dwóch opozycjonistów białoruskich - dziennikarza i przedsiębiorcy.
Paritetbank, to dziwny bank. Zajmuje na Białorusi 15 miejsce pod względem wielkości aktywów. A 99,83 proc. udziałów należy do kancelarii prezydenta czyli do urzędu, który nie posiada osobowości prawnej.
Rok temu na Ukrainie miały miejsce duże protesty i akcje przeciwko rosyjskiemu Sbierbankowi. Ludziom nie podobało się, że Sbierbank honoruje na terenie Rosji tzw. „paszporty" wydawane przez kontrolowane przez rosyjskich separatystów ukraińskie regiony - Donieck i Ługańsk. W Kijowie i Tarnopolu protestujący zamurowali główne wejście do Sbierbanku i umieścili tam napis over (koniec).