W 2016 r. podatek od aktywów kosztował 18 banków w Polsce (nie płacą go te będące w programie naprawczym oraz te mające fundusze własne mniejsze niż 4 mld zł) łącznie około 3,2–3,25 mld zł (to szacunki, nie ma jeszcze pełnych danych). W tym roku kwota ta może być w zależności od tempa wzrostu sektora o 14–16 proc. wyższa i sięgnąć od 3,65 do 3,80 mld zł.
Stawka opodatkowania się nie zmienia (wynosi o,44 proc. rocznie), więc wysokość płaconego przez banki podatku determinuje podstawa opodatkowania. – Na nią z kolei wpływa kilka czynników: wysokość aktywów banku pomniejszona o kwotę wolną w wysokości 4 mld zł, wartość posiadanych na koniec danego miesiąca obligacji skarbowych oraz o wysokość kapitałów własnych. W pewnym uproszczeniu można powiedzieć, że wzrost miesięcznej kwoty podatku bankowego w tym roku będzie taki jak wzrost aktywów – tłumaczy Andrzej Powierża, analityk DM Citi Handlowego.
Eksperci prognozują, że w tym roku aktywa sektora wzrosną o 5–7 proc. (w 2016 r. urosły o 7 proc.), skąd zatem prognozowany wzrost łącznej kwoty podatku o 14–16 proc.? A to dlatego, że w 2016 r. banki zapłaciły daninę za 11 miesięcy, bo podatek wszedł w życie dopiero w lutym. W tym roku płatność będzie obejmowała już wszystkie 12 miesięcy.
Od początku roku do września banki zwiększyły o 30 proc. portfel obligacji skarbowych. Zaczęły trzymać wolne środki w tych papierach, bo jest to dla nich korzystniejsze niż jakiekolwiek inne płynne aktywa i w dodatku zmniejsza podstawę opodatkowania.
– To, że banki inwestowały w obligacje skarbowe, było spowodowane również nadpłynnością sektora; w ciągu całego 2016 r. depozyty rosły o około 5 pkt proc. szybciej niż kredyty. Pytanie brzmi, czy ta sytuacja się utrzyma. Jeśli banki zaczną udzielać więcej kredytów, np koporacyjnych (m.in w związku z dużymi transakcjami M&A), to wtedy różnica przyrostu depozytów nad kredytami byłaby mniejsza i banki nie miałyby aż tyle wolnych środków, aby inwestować w obligacje – prognozuje Powierża.