Nemi zatopionego w nim ogromnego okrętu cesarza Kaliguli. Jezioro położone jest ok. 30 km na południowy wschód od Rzymu. Akwen ten znajduje się na terenie dawnego krateru wulkanicznego. Lokalizację statku utrzymywano początkowo w tajemnicy w obawie przed rabusiami. Szczątki okrętu usiłowali odnaleźć zawodowi płetwonurkowie z włoskiej Straży Wybrzeża oraz z Korpusu Karabinierów.
Celem ekspedycji jest odnalezienie wraku sprzed dwóch tysiącleci, zbudowanego dla rzymskiego władcy. Gaius Iulius Caesar Germanicus (12–41 rok n.e.) był następcą cesarza Tyberiusza i panował od 37 r. Zwano go Kaligulą. Badacze uznali go za psychopatę, który swoje siostry zmuszał do prostytuowania się, a konia mianował konsulem. Podczas krótkiego panowania zdążył zasłużyć sobie na miano potwora, jak nazwał go historyk rzymski Swetoniusz.
Kaligula wydał rozkaz zbudowania trzech ogromnych jak na tę epokę okrętów, prawdziwych pływających pałaców. Urządzał na nich orgiastyczne przyjęcia i spektakle. Okręty te wydawały się tym bardziej imponujące, że stacjonowały na bardzo niewielkim akwenie o powierzchni zaledwie 1,7 km kw. Obecnie znajduje się tam kąpielisko.
Poszukiwania wraku prowadzi 15 płetwonurków. Dysponują najnowocześniejszym sprzętem, między innymi sonarem bocznym. Do niedawna echosondy nie potrafiły odwzorować podwodnej rzeczywistości w sposób fotograficzny – drzewo na monitorze nie przypominało drzewa – i tylko doświadczeni operatorzy potrafili dobrze odczytywać uzyskany obraz. Teraz echosondy (sonary) uzyskały funkcję, dzięki której można oglądać podwodny świat w bardziej realistycznej formie. Wrak statku wreszcie wygląda jak wrak.
Historycy dowiedli, że Kaligula, zlecając budowę „pałaców na wodzie", wzorował się na przepychu hellenistycznych władców Syrakuz i Ptolemeuszy z Egiptu. Natomiast nie udało się ustalić, dlaczego władca nakazał ulokowanie gigantycznych jednostek na jeziorze Nemi, było to przecież wbrew podstawowym zasadom żeglugi.