W sobotę, 24 września, o godz. 11 odbył się egzamin wstępny na aplikacje prawnicze: adwokacką i radcowską. W sumie przystąpiło do niego 7519 osób (w tym na aplikację adwokacką – 2980 osób, a na aplikację radcowską – 4420 osób).
Kandydaci do korporacji mieli do rozwiązania test (taki sam dla obu zawodów) – 150 pytań. Czas na rozwiązanie dwie godziny. Do zdania egzaminu wystarczyło prawidłowo odpowiedzieć na 100 pytań. W samej tylko Warszawie egzamin odbywał się w kilku miejscach. Najwięcej komisji pracowało w Halach Expo przy ul. Prądzyńskiego. Tuż po 9 pojawili się pierwsi kandydaci. Ostatnie powtórki, kodeksy w rękach, testy rozłożone na schodach. Potem rejestracja, oddanie rzeczy do szatni i wejście na salę. W holu hali zapanowała cisza. Kilkadziesiąt osób oczekujących na kandydatów nerwowo spogląda na zegarek. Po niespełna dwóch godzinach wychodzą pierwsze osoby.
Głos zdających
Jak było? Trudno, choć zdarzali się tacy, którzy najwyraźniej trafili w pytania. – Myślę, że będę miała ok. 120 punktów – mówi „Rz" Ania, tegoroczna absolwentka wydziału prawa w stolicy. Salę egzaminacyjną opuściła 20 minut przed czasem. W holu hali Expo w Warszawie czekała na nią zdenerwowana mama.
56 proc. kandydatów dostało się na aplikacje radcowską w komisji nr 1 w Krakowie
– Wiedziałam, że nie zdążę przerobić całego materiału. Postawiłam na prawo i procedurę cywilną i karną oraz prawo unijne. Wygląda na to, że trafiłam – mówi zmęczona, ale wyraźnie zadowolona. Mniej optymizmu wykazuje Katarzyna, koleżanka z roku Ani. – Może uda się uzbierać 100 punktów – twierdzi.