Na pewno skonstruowano model, który ma zapewnić jak najbardziej profesjonalne szkolenie. Może on pomóc podnieść poziom merytoryczny i wyostrzyć zawodowy charakter szkolenia. Ważnym krokiem jest jednak wdrożenie uchwały. Na uchwale nie kończy się temat aplikacji.
Nagrywanie zajęć wprowadzi roszady wśród wykładowców?
Nie chciałbym tak tego obowiązku postrzegać. Nagrywanie po pierwsze daje bardzo automobilizujący efekt. Widziałem go po sobie. Człowiek, który wie, że jego wykład jest nagrywany, ma tendencję do bardziej precyzyjnego wypowiadania się, lepiej też się przygotowuje do zajęć, a podczas nich koncentruje się na zagadnieniu, które przedstawia, nie ucieka w dygresje, opowiastki. Po drugie nagrywanie pozwoli zebrać potężny materiał, którego będzie można – w razie potrzeby – użyć powtórnie oraz wykorzystać do ujednolicenia materiału dydaktycznego. Po trzecie wreszcie, gdyby pojawiły się zarzuty pod adresem wykładowcy, można szybko zweryfikować ich prawdziwość.
Wspomniał pan o kosztach. Że nagrywanie pozwoli obniżyć wynagrodzenia wykładowców. Tymczasem w uchwale nie ma słowa o tym, ile zarabia się na kształceniu aplikantów. Dlaczego?
Dlatego że ustalanie wysokości wynagrodzenia należy do kompetencji izb. Niemniej w świetle uchwały nie jest to kompetencja dowolna. W uchwale znajdują się bowiem czynniki wpływające na wysokość wynagrodzeń. Wiadome też jest, że suma, jaką dana izba dysponuje na kształcenie, wynika z pomnożenia liczby aplikantów przez kwotę, którą płacą za naukę. To żadna wyższa matematyka, lecz proste rachunki.
Które usprawiedliwiają dość dużą dysproporcję w zarobkach wykładowców, jeśli chodzi o poszczególne izby? Nie powinno być jakichś widełek?