Tomasz Krzyżak: Nie czas na głos Kościoła ws. sporu w Polsce

Od początku obecnego konfliktu, a więc mniej więcej od roku, gdy na ulice po raz pierwszy wyszły manifestacje KOD, Kościół nie zabiera głosu w tym sporze. Choć był do tego namawiany – zachowuje milczenie.

Publikacja: 19.12.2016 12:25

Tomasz Krzyżak: Nie czas na głos Kościoła ws. sporu w Polsce

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Owszem pojawiały się pojedyncze wypowiedzi biskupów, najczęściej obarczające winą za obecny kryzys opozycję. Były też jednostkowe stwierdzenia, by uważać na PiS. Choćby wrześniowa biskupa Andrzeja Czai: „Niektóre posunięcia ludzi z PiS są nie do przyjęcia. O ile PO deptało czy sprzedawało pewne wartości, to mam wrażenie, że teraz niektórzy ludzie z PiS depczą ludzką godność i w ogóle się nie liczą z tym, co człowiek myśli, jakie ma pragnienia, potrzeby i – przede wszystkim – jakie ma prawa. To dla nas, wszystkich ludzi Kościoła, sygnał, żebyśmy byli roztropni i nie dali się uwieść”. Były wreszcie częste wezwania do zachowania spokoju, do podjęcia próby wspólnej pracy.

W czerwcu przy okazji uroczystości Bożego Ciała kard. Kazimierz Nycz, nawiązując do zbliżającej się wizyty papieża, mówił, że nie wystarczy zawieszenie sporów do czasu pielgrzymki. „Trzeba zacząć po nowemu rozwiązywać poważne ludzkie sprawy, tak jak przystoi ludziom, którzy do życia, do rodziny, do pracy idą od ołtarza Eucharystii. Czas zbliżających się uroczystości może być dobrą okazją do takiego nowego początku – podkreślał metropolita warszawski. Dodawał też, że „pokoju i spokoju” potrzeba w szczególności „w świecie mediów, w życiu społecznym i politycznym”. Kardynał Stanisław Dziwisz mówił, że jedność uda się zachować jeśli motywem działań „nie będzie osobisty lub partyjny egoizm; nie chęć zdobycia lub utrzymania władzy, lecz szczere pragnienie służby Bogu, człowiekowi, narodowi”.  A abp Stanisław Gądecki wołał o pojednanie narodowe. „Patrząc na stan napięcia, jaki panuje w naszej Ojczyźnie, trzeba raz jeszcze skierować do wszystkich apel o pojednanie narodowe. Kto jest z Chrystusa, ten pragnie i zdąża do pojednania” – mówił przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski.

Jednak głosu całego episkopatu lub wyłącznie jego prezydium brakowało. A przecież hierarchowie zajmowali swoje stanowisko np. w dyskusji dotyczącej zaostrzenia przepisów aborcyjnych. Kilka miesięcy temu na łamach „Plus Minus” biskup Piotr Jarecki tłumaczył, że milczenie Kościoła w sprawach politycznych wynika z roztropności.  „(...) skonfliktowanym stronom nie tyle chodzi o włączenie Kościoła w debatę publiczną, by wspólnie znaleźć rozwiązanie nabrzmiałego konfliktu, lecz raczej o przeciągnięcie go na swoją stronę. Chodzi o wykorzystanie jego głosu, by jeszcze silniej uderzyć w przeciwnika politycznego, by go ostatecznie zdyskredytować" – pisał warszawski biskup pomocniczy. I dodawał, że jeśli jego spostrzeżenia są słuszne „to milczenie Kościoła jest chyba najroztropniejszym rozwiązaniem”.

Kilka dni temu Polska znalazła się w obliczu najpoważniejszego po 1989 roku kryzysu politycznego. Część obserwatorów mówi o „puczu”. Inni obawiają się, że emocjonalne – ale pozbawione jeszcze przemocy – demonstracje przerodzą się w krwawe starcia na ulicach. Jeszcze inni ograniczają się do apeli o zachowanie spokoju i proszą polityków o rozsądek i dialog. Za chwilę – zdecydowanie mocniej niż przed rokiem – pojawią się oczekiwania, by mocne stanowisko zajął także Kościół hierarchiczny. Przed nami Boże Narodzenie. Biskupi szlifują świąteczne homilie. Śmiem twierdzić, że w każdej znajdzie się jakieś nawiązanie do aktualnej sytuacji społeczno-politycznej. Ale czy kryzys osiągnął już ten poziom, by Kościół zdecydowanie wejść do gry?  Wszak jak wynika z badań CBOS jest instytucją, którą Polacy darzą największym zaufaniem: 55 proc. badanych dobrze ocenia jego działalność, podczas gdy pozytywnie o Sejmie wyraża się jedynie 27 proc.

Mimo to, w obecnej sytuacji Kościół powinien zachować dystans. Nie jest bowiem żadną stroną konfliktu. W pierwszej kolejności winien on być rozwiązany na linii Sejm-media oraz partia rządząca-opozycja. Rolę mediatora z dziennikarzami wziął na siebie marszałek Senatu. Spór z opozycją usiłuje wyciszyć prezydent. Dopiero, gdy te mediacje zawiodą można zastanawiać się nad poproszeniem o pomoc Kościół. Kilka miesięcy temu prymas Polski, abp Wojciech Polak deklarował, że mógłby włączyć się w dialog. „Myślę, że nie odmówilibyśmy, gdyby Kościół został poproszony przez obie strony sporu do uczestniczenia w dialogu, na zasadzie gwaranta powagi takiego spotkania” – stwierdzał arcybiskup.

Problem w tym, że siadając do rozmów biskupi po raz kolejny zostaliby oskarżeni o wchodzenie do polityki. A udział Kościoła w mediacjach byłby wykorzystywany przez obie strony do własnych celów. Inna sprawa, że zaproszenie do dialogu powinno pójść od wszystkich zwaśnionych stron. A jak na razie każdy kurczowo trzyma się swojego stanowiska. W tej sytuacji Kościół powinien jednak zachować „roztropne milczenie”, a biskupi i księża powinni ograniczyć się jedynie do apeli o pokojowe zakończenie kryzysu, tak by uniknąć oskarżeń o sprzyjanie jednej bądź drugiej stronie.  

Owszem pojawiały się pojedyncze wypowiedzi biskupów, najczęściej obarczające winą za obecny kryzys opozycję. Były też jednostkowe stwierdzenia, by uważać na PiS. Choćby wrześniowa biskupa Andrzeja Czai: „Niektóre posunięcia ludzi z PiS są nie do przyjęcia. O ile PO deptało czy sprzedawało pewne wartości, to mam wrażenie, że teraz niektórzy ludzie z PiS depczą ludzką godność i w ogóle się nie liczą z tym, co człowiek myśli, jakie ma pragnienia, potrzeby i – przede wszystkim – jakie ma prawa. To dla nas, wszystkich ludzi Kościoła, sygnał, żebyśmy byli roztropni i nie dali się uwieść”. Były wreszcie częste wezwania do zachowania spokoju, do podjęcia próby wspólnej pracy.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem