Polisy i abonamenty nakręcą rynek ochrony zdrowia

Planowane zmiany w systemie ochrony zdrowia mogą z początku osłabić rozwój prywatnych usług medycznych. Ale finalnie mogą one na nich dużo zyskać.

Publikacja: 27.12.2016 19:44

Foto: Fotorzepa/Jerzy Dudek

Czy wart blisko 5 mld euro (16,3 mld zł w 2015 r.) i rosnący najszybciej w regionie (o ok. 10 proc.) rynek prywatnych usług medycznych czeka załamanie po wejściu w życie reform ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła? Zdaniem ekspertów utrata kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia na rzecz ujętych w tzw. sieci szpitali placówek publicznych najpierw osłabi prywatną służbę zdrowia, by z biegiem czasu ją wzmocnić, dzięki m.in. ubezpieczeniom prywatnym.

Reforma hamulcem wzrostu

Według raportu PMR „Rynek prywatnej opieki zdrowotnej w Polsce" w 2015 r. cały rynek, uwzględniając także wydatki na leki i tzw. nieleki (m.in. suplementy diety) oraz wydatki na ubezpieczenia zdrowotne, wzrósł o około 6 proc. i osiągnął wartość 39,5 mld zł. Analitycy prognozują, że w latach 2016–2021 będzie się rozwijał w tempie ok. 6,7 proc. średniorocznie. W okresie 2019–2021 analitycy PRM spodziewali się spowolnienia tego tempa ze względu na ustabilizowanie stopy bezrobocia, wolniejszy wzrost konsumpcji oraz zmniejszającą się liczbę ludności w Polsce, jednak zdaniem ekspertów zmiany zapowiadane przez rząd Beaty Szydło mogą w tej prognozie sporo namieszać.

Oprócz przejścia z ubezpieczeniowego systemu służby zdrowia na budżetowy minister Konstanty Radziwiłł planuje utworzenie tzw. sieci szpitali. Ma ona objąć placówki publiczne, które zapewnią zabezpieczenie usług zdrowotnych na danym terenie. Lecznice ujęte w sieci będą finansowane ryczałtowo, a na ich działalność publiczny płatnik przeznaczy 91 proc. budżetu na szpitalnictwo. Pozostałe 9 proc. rozdzielane będzie na drodze konkursów, tak jak dzisiaj.

Spowolnienie inwestycji

Wprowadzenie sieci w lipcu 2017 r. najbardziej uderzy w szpitale prywatne, które dziś stanowią według szacunków 15 proc. wszystkich 800 placówek. 120 podmiotów utrzymujących się dziś głównie dzięki kontraktom z NFZ będzie musiało podjąć decyzję o dalszej działalności. – Od mniej więcej półtora roku widać niepewność po stronie właścicieli placówek prywatnych. Skłonność do podejmowania decyzji o inwestycjach w ochronie zdrowia spada, mniejsze jest też zainteresowanie ze strony inwestorów – mówi Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, dziś dyrektor w EY.

Pociesza jednak, że odpływ publicznych pieniędzy, który dziś może pogrążyć część placówek prywatnych, w dłuższej perspektywie przełoży się na poprawę kondycji całego rynku. – Po zmianie sposobu finansowania z efektywnościowego na budżetowy szpitalowi nie będzie się opłacać leczyć pacjenta i będzie robił wszystko, żeby go nie przyjąć – tłumaczy Jakub Szulc. Jego zdaniem pacjent odrzucony przez system publiczny za część świadczeń, takich jak porady specjalistów czy diagnostykę, zapłaci z własnej kieszeni, Ale na świadczenia szpitalne i zaawansowaną diagnostykę nie będzie go jednak stać.

Zdaniem dr Rafała Zyśka, eksperta Instytutu Zarządzania w Ochronie Zdrowia Uczelni Łazarskiego, to szansa dla rynku ubezpieczeń dodatkowych i usług abonamentowych. – Trudno liczyć na to, że wszystkich pacjentów, leczących się dotąd w ośrodkach, które po przeprowadzeniu reformy nie uzyskają kontraktu z płatnikiem, będzie stać na świadczenia zdrowotne udzielane na zasadach komercyjnych. Szczególnie dotyczy to procedur szpitalnych, których koszty zaczynają się od kilku tysięcy złotych. Większość pacjentów będzie zmuszona stanąć w kolejce do ośrodków, które zakwalifikują się do sieci. Z drugiej strony stworzy to okoliczności do dynamicznego rozwoju rynku polis dodatkowych czy ubezpieczeń prywatnych. Rynek ten nie są jeszcze w Polsce rozwinięty i minie zapewne kilka lat, zanim społeczeństwo zaakceptuje konieczność doubezpieczania się, aby zapewnić sobie standard opieki zdrowotnej zgodny z aktualną wiedzą medyczną i uwzględniający nowe technologie – dodaje dr Zyśk.

Zyskają abonamenty

Dziś świadczenia abonamentowe w lecznicach prywatnych, których rynek rośnie z roku na rok, traktowane są jako dodatek do ubezpieczenia w NFZ i luksusowa alternatywa dla często wciąż niedofinansowanych placówek publicznych.

Według raportu PRM w Polsce działa dziś kilkadziesiąt firm abonamentowych, z których każda proponuje przynajmniej trzy pakiety opieki medycznej dla klientów korporacyjnych i indywidualnych. Ich ceny wahają się od kilkudziesięciu złotych miesięcznie za pakiet podstawowy, obejmujący np. dostęp do internisty i podstawowe badania, do ponad 1000 zł miesięcznie za rozbudowane pakiety, obejmujące leczenie szpitalne.

Na czele polskiego sektora prywatnych firm medycznych stoją Grupa Luxmed i Grupa Medicover. Według szacunków PRM ich łączny udział w rynku abonamentów medycznych wynosi ponad 40 proc. Po nich plasuje się kilkanaście spółek o przychodach przewyższających 50 mln zł (w tym EMC Instytut Medyczny, Enel-Med, Grupa Scanmed, Falck, Miedziowe Centrum Zdrowia) i kilkadziesiąt firm o przychodach do 20 mln zł. Od kilku lat liderzy poszerzają swoją ofertę o procedury szpitalne, budując własne placówki lub dokonując przejęć w tym segmencie.

Według prognoz PRM dodatkowe ubezpieczenia zdrowotne pozostaną najszybciej rozwijającym się segmentem rynku.

Materiał partnera
Może nie trzeba będzie zapłacić?
Materiał Promocyjny
Tajniki oszczędnościowych obligacji skarbowych. Możliwości na różne potrzeby
Materiał partnera
Siła kompleksowego wsparcia pracowników
Analizy Rzeczpospolitej
Coraz więcej technologii i strategii
Analizy Rzeczpospolitej
Cyfrowa rewolucja w procesach kadrowych
Materiał partnera
Kompleksowe podejście kluczem do sukcesu