Mecenas Łukasz Daszuta, bliski współpracownik Marcina P. w Amber Gold, za bezpodstawną odmowę złożenia przyrzeczenia oraz zeznań przed sejmową komisją badającą tę głośną aferę ma zapłacić 3 tys. zł grzywny – orzekł warszawski sąd.
„Łukasz Daszuta znacznie przekroczył granice tajemnicy obrończej. Obrał strategię całkowitego uniku" – podkreślił w postanowieniu sędzia Maciej Gruszczyński, a w uzasadnieniu wskazał również na lekceważący stosunek mecenasa do komisji śledczej.
Gdański adwokat stawił się przed sejmową komisją 10 października 2017 r. i jak stwierdził na wstępie, „mógłby wiele wnieść do sprawy, w której oskarżeni są jego klienci". Tyle że nawet nie złożył przysięgi, a zasłaniając się tajemnicą obrończą, odmówił odpowiedzi na pytania.
Kluczowy świadek
Członkowie komisji tak je dobrali, by nie dotyczyły spraw Marcina P. Pytali więc Daszutę np., w którym roku skończył aplikację prokuratorską i gdzie podczas niej pracował, czy odbywał z Marcinem P. prywatne wyjazdy lub czy prawdą jest, że mec. Anna Żurawska, która jest obrońcą Katarzyny P., prowadzi kancelarię pod tym samym co on adresem. Wśród pytań było też dotyczące samochodu BMW X5, który mecenas przejął z Amber Gold (później zwrócił go do syndyka).
Wobec postawy świadka komisja złożyła wniosek o jego ukaranie, a Sąd Okręgowy w Warszawie w pełni uznał jej argumenty. Potwierdził, że „część z zadanych mu pytań nie miała żadnego związku z faktami, o których dowiedział się, udzielając porady prawnej i prowadząc jako obrońca sprawę oskarżonych Marcina P. i Katarzyny P.".