Chodzi o to, czy w sytuacji gdy pełnomocnik nie napracuje się przy sprawie, ma zawsze gwarantowaną minimalną stawkę wynagrodzenia. O rozstrzygnięcie tej praktycznej kwestii zwrócił się do Sądu Najwyższego toruński Sąd Okręgowy.
Pozew zwrócony
W jednej ze spraw cywilnych osadzony w więzieniu domagał się od miasta na drodze sądowej przyznania dla niego i jego konkubiny z dziećmi lokalu socjalnego. Sąd Rejonowy w Toruniu zasądził na rzecz adwokata Wojciecha Moroza, pełnomocnika z urzędu, 600 zł plus 23 proc. VAT tytułem kosztów pomocy prawnej, a nie 1200, których ten żądał, obliczając kwoty według stawki minimalnej określonej w ministerialnym rozporządzeniu w sprawie ponoszenia przez Skarb Państwa kosztów pomocy prawnej udzielanej przez adwokata z urzędu.
W uzasadnieniu Sąd Rejonowy wskazał, że wynagrodzenie adwokata powinno wynieść 1200 zł plus VAT, ale ponieważ sprawa zakończyła się zwrotem pozwu z powodu nieuiszczenia opłaty od niego, zasadne było zasądzenie wynagrodzenia w wysokości połowy kwoty minimalnej.
Adwokat odwołał się do sądu okręgowego, wskazując, że orzeczenie o kosztach pomocy prawnej nie jest oparte na uznaniu sędziowskim. Przepisy nie przewidują takiej możliwości. Sąd nie ma więc żadnej podstawy do przyznawania pełnomocnikowi z urzędu wynagrodzenia niższego, niż przewidziane w rozporządzeniu. Tym bardziej że jako pełnomocnik podejmował czynności, kilkakrotnie kontaktując się z powodem.
Ile trzeba płacić
Rozpatrując zażalenie, toruński Sąd Okręgowy powziął wątpliwości, czy rzeczywiście wynagrodzenie na rzecz adwokata ustanowionego z urzędu może być przyznane poniżej stawki minimalnej w przypadku rażąco niskiego nakładu pracy, wynikającego jednak nie z braku staranności, ale z niezależnych od niego okoliczności.