Rz: Skąd pomysł, żeby objąć opieką prawną studentów Akademii Operowej?
Ewa Paderewska Dyrektor Marketingu i Komunikacji w Kancelarii PATH Augustyniak, Hatylak i Wspólnicy: Założyciele naszej kancelarii są miłośnikami muzyki. Mecenas Piotr Augustyniak uwielbia operę, a mec. Tomasz Hatylak jazz. Nazwa firmy pochodzi od ich inicjałów, ale daje to angielskie słowo „ścieżka". Chcemy pomóc młodym, obiecującym artystom nią iść. Mają już 25–27 lat, ukończoną uczelnię, zdobyli podstawową wiedzę muzyczną i teraz doszlifowują swój talent. Nasz pomysł był taki, żeby wesprzeć ich opieką prawną. Powinni się skupić na rozwoju swojego talentu, poznawaniu nowych mistrzów. A nie zastanawiać się, jak ułożyć kontrakt czy gdzie rozliczyć podatki (występują przecież na całym świecie). Na tym znamy się my. Każdy artysta potrzebuje agenta, który za niego biega i załatwia formalności.
Widzę tu nawiązanie do pierwotnego znaczenia słowa „mecenas". To właśnie opiekun artystów.
Zgadzam się. Ja często przedstawiam prawników jako Batmanów, którzy chronią klientów przed Jokerem, czyli bezdusznym aparatem administracyjno-urzędniczym państwa, który jak maską zasłania się tysiącem niezrozumiałych paragrafów. Prawnik-Batman rozumie te paragrafy i wie, jak się między nimi poruszać. Nie przez przypadek adwokat ma czarną togę z żabotem w kolorze nadziei. Bo daje nadzieję, że w każdym człowieku, cokolwiek by się działo, jest ziarno dobroci, i nie należy się bać tych kruczków prawnych, bo można sięgnąć po pomoc specjalisty.
Ciekawa metafora. Ale Batmanowi często zdarzało się przekraczać granice tego, co dopuszczalne.