Każdego roku we wrześniu miłośnicy wyścigów w napięciu czekają na wyjątkową gonitwę, Wielką Warszawską. Gdy się rozpoczyna, leniwy, piknikowy nastrój ustępuje prawdziwej gorączce. W momencie wyjścia galopujących koni na ostatnią prostą, gdy ziemia drży pod ich kopytami ekscytacja publiczności sięga zenitu. Niewiele jest takich miejsc, gdzie już od pierwszych chwil można poczuć dreszcz takich emocji.
Tę magię tworzą nie tylko konie, ale również ludzie, ich pasje, poświęcenie i odwaga.
Otwarty dla wszystkich
Tor na Służewcu był zawsze gwarancją dobrej zabawy. Otwarto go zaledwie trzy miesiące przed wojną 3 czerwca 1939 roku. W tym czasie w wyścigach zdążyło wziąć udział blisko 1000 koni.
W tamtym czasie był najnowocześniejszym i największym takim obiektem w Europie. Jego twórca architekt hrabia Zygmunt Plater Zyberk wprowadził rozwiązania, których nie powstydziliby się dziś najlepsi współcześni architekci.
Historia obstawiania wyścigów jest jednak o wiele starsza niż sam tor. Pierwsze gonitwy odbywały się na Polu Mokotowskim, wielkim i pustym obszarze, leżącym wtedy poza granicami Warszawy, gdzie spotykała się ówczesna towarzyska śmietanka. Wyścigi obserwowali i opisywali m.in. Henryk Sienkiewicz i Bolesław Prus. W dwudziestoleciu międzywojennym swoje stajnie mieli tutaj wojskowi i biznesmeni.