Popyt Polaków na ropę w ciągu dekady (2006-2016) wzrósł z 23,3 mln ton do 27,2 mln ton (raport energetyczny BP 2017). W tym czasie wszystkie inne kraje Unii zmniejszyły swoje zapotrzebowanie na ropę. To niepokojące zestawienie, świadczy bowiem o tym, że u nas nie szukamy alternatywy dla surowca, którego już dawno nie mamy.
No może nie do końca nie mamy. Polska wciąż na roponośne złoża (86 wg stanu na koniec 2016 r). Najwięcej z nich (43) leży na Niżu Polskim. Tam też jest największe z nich - tzw. BMB (Baranówko-Mostno-Buszów) na pograniczy zachodniopomorskiego i lubuskiego.
Odkryte zostało w 1993 r a wydobycie prowadzone jest od 17 lat. Stąd pochodzi 80 proc. krajowej ropy. Wydobycie kontroluje PGNiG. Koncern przyznaje, że „eksploatowane przez nas złoża są zazwyczaj małe, o zasobach wydobywalnych rzędu kilkunastu do kilkuset tysięcy ton ropy”.
Są jednak wyjątki jak „ Kamień Pomorski, z którego do tej pory uzyskaliśmy ponad 2 mln ton ropy oraz złoże Barnówko - Mostno - Buszewo (BMB) w rejonie Gorzowa Wlkp. o zasobach wydobywalnych ponad 12,6 mln ton ropy. (…)Eksploatację złoża prowadzi Kopalni Ropy Naftowej i Gazu Ziemnego Dębno. Oprócz tego dużymi złożami są złoża Lubiatów i Grotów, których łączne zasoby wydobywalne wynoszą 7,26 mln ton ropy, a eksploatuje je największa kopalnia ropy naftowej i gazu ziemnego w kraju - KRNiGZ Lubiatów. Ważnymi złożami są mniejsze od wyżej wymienionych: Kosarzyn, Zielin, Buk”. Rocznie PGNiG pompuje 700 tys ton ropy co daje największy udział w produkcji ze złóż lądowych.
Z wielkiej ropy Podkarpacia pozostało 29 złóż plus 12 w tzw. zapadlisku podkarpackim. Złoża wokół Gorlic, Jasła i Krosna są na wyczerpaniu.