Dla bezpieczeństwa państwa sprawę sędziego Tomasza Szmydta – oraz wpływy Rosji i Białorusi w Polsce – trzeba do spodu wyjaśnić. Ale zmiana tego wyjaśnienia w polityczne widowisko, jak pokazało wcześniej lex Tusk, tylko istnienie wschodniej agentury banalizuje.
- Na pewno wpływy rosyjskie w Polsce trzeba badać, powinny to badać służby, prokuratura, być może jakieś specjalne organy. Natomiast zabrano się do tego nie po raz pierwszy ośmieszając czy doprowadzając do karykatury tego rodzaju działania - uważa wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej Tomasz Siemoniak.
Komisja do zbadania rosyjskich wpływów orzekła, że dezinformacją jest twierdzenie, iż jednym z powodów podpisania porozumienia w 2013 r. pomiędzy SKW i FSB, była ewakuacja polskich żołnierzy z Afganistanu. Przedstawione dowody są wątpliwe.
Po burzliwej dyskusji posłowie odwołali dotychczasowy skład państwowej komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022.
Sławomir Cenckiewicz poinformował, że po trzech miesiącach prac komisja do spraw zbadania rosyjskich wpływów zaprezentuje cząstkowy raport ze swojej pracy. Ma rekomendować odsunięcie Donalda Tuska od stanowisk związanych z bezpieczeństwem państwa.
Nowa sejmowa większość nie planuje likwidować komisji ds. badania wpływów rosyjskich, która powstała na podstawie ustawy tzw "lex Tusk". Nowi członkowie komisji mają przyjrzeć się rosyjskim wpływom za rządów PiS.
Lex Tusk to nie jedyna ustawa zagrażająca racji stanu i wolnościom obywatelskim w Polsce, którą wprowadzono pod przykrywką walki z rosyjskimi wpływami.
Szef Wojskowego Biura Historycznego Sławomir Cenckiewicz został wybrany szefem Państwowej Komisji ds. badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne RP w latach 2007-2022. Komisja ma się zebrać jeszcze w tej kadencji Sejmu.