Szanse i zagrożenia dla energetyki

Około 50 proc. produkowanej w Polsce energii powinno przechodzić przez Towarową Giełdę Energii. To warunek konieczny zwiększenia konkurencyjności rynku.

Aktualizacja: 06.09.2017 12:40 Publikacja: 05.09.2017 20:47

Paneliści zgodzili się, że brak płynności na giełdzie może zagrozić konkurencyjności przemysłu

Paneliści zgodzili się, że brak płynności na giełdzie może zagrozić konkurencyjności przemysłu

Foto: Fotorzepa, Piotr Guzik

Cena na rynku nie jest dziś miarodajna ani dla koncernów energetycznych, ani dla klientów końcowych – zgodnie stwierdzili uczestnicy panelu „Obowiązek sprzedaży energii przez giełdę – szansą czy zagrożeniem konkurencyjności rynku i bezpieczeństwa energetycznego".

– Zdaję sobie sprawę z paradoksu. Zewnętrzne narzędzia administracyjne przy budowaniu wolnego rynku w pierwszej chwili mogą się wydawać niewskazane. Niemniej płynny rynek generujący transparentną cenę zapewnia efektywność przedsiębiorstw na konkurencyjnym rynku – powiedział Paweł Ostrowski, prezes Towarowej Giełdy Energii.

TGE zgłosiła do noweli ustawy postulat podniesienia obligo do 55 proc. (z 15 proc.). Finalna decyzja należy jednak do ministra energii, który bada, czy i do jakiego poziomu podnieść obowiązek sprzedaży energii przez giełdę.

Rynek już widzi zaburzenie, które nastąpiło po wygaśnięciu 100 proc. obligo dla największego wytwórcy – Polskiej Grupy Energetycznej. Płynność w kontraktach terminowych spadła tak drastycznie, że trudno jest kupić większy wolumen. – Handlowcy obawiają się otwierać pozycję na 10 MWh, bo może się zdarzyć, że nie będą mogli jej zamknąć. To podraża zakup i uniemożliwia prognozowanie cen, które są dość przypadkowe – wskazuje Iwona Ustach, wiceprezes Noble Securities, który jest pośrednikiem dla spółek obrotu oraz klientów końcowych kupujących część energii na TGE. Kolejnym elementem owej niestabilności są nawet kilkuzłotowe różnice między zleceniami.

Zdaniem Janusza Moroza, członka zarządu ds. handlowych Innogy Polska, problem jest nawet ze zleceniami dwukrotnie mniejszymi: – Dokupienie kolejnych 5 MWh powoduje skok ceny – argumentuje.

I zauważa, że duży klient biznesowy nie ma już możliwości kupna energii na trzy lata z góry, co kiedyś było standardem. Klienci wybierają też bardziej bezpieczne produkty, do których nie zalicza się już zakup energii oparty o cenę giełdową. – Konieczna jest interwencja, przynajmniej w początkowym okresie. Bo jeśli taka sytuacja się utrzyma, to będziemy musieli zwrócić się w kierunku kontraktów bilateralnych – mówi Moroz.

Taka sytuacja może jednak prowadzić do dyktatu dużych wytwórców. Paneliści przyznali, że Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów pyta uczestników rynku o sytuację w kontekście planowanego przejęcia przez PGE elektrowni i elektrociepłowni EDF. Także Enea wzmocniła pozycję po przejęciu Elektrowni Połaniec.

– Idę o zakład, że UOKiK zastanawia się nad jakimś elementem równoważącym skutki, jakie niesie koncentracja na rynku wytwarzania z punktu widzenia interesów konkurencji i konsumentów. Owa koncentracja jest silnym argumentem przemawiającym za wprowadzeniem obligo na wysokim poziomie – uważa Mariusz Swora, b. prezes Urzędu Regulacji Energetyki. – Może to być rodzaj obligo lub wirtualnej elektrowni – dodaje.

Jednym z narzędzi zwiększających transparentność rynku mogłoby być wprowadzenie zakazu handlu wewnątrzgrupowego. Paneliści zgodzili się co do tego, że brak płynności na giełdzie może zagrozić konkurencyjności przemysłu, który nie może planować ważnego składnika kosztów, jakim jest energia.

Wpływa też na rynek detaliczny, gdzie gracze nie mogą tworzyć atrakcyjnych ofert. Może też grozić pośrednio bezpieczeństwu energetycznemu, które ma zapewnić budowa czy modernizacja bloków energetycznych realizowanych w oparciu o planowany rynek mocy (mechanizmu wsparcia dla wytwórców).

– Bez kosztów wytworzenia i przesyłu nie jesteśmy w stanie tego rynku (mocy – red.) prawidłowo zbudować – przyznał Andrzej Kaczmarek, dyr. zarządzający Centralną Jednostką Inwestycyjną w Polskich Sieciach Elektroenergetycznych. Zaznaczył, że wiele lat i inwestycji potrzeba jeszcze, by energia w poszczególnych regionach Polski była dostarczona po tym samym koszcie.

Zdaniem Kaczmarka także budowa rynku elektromobilności oraz realizacja koncepcji internetu rzeczy (gdzie urządzenia komunikują się ze sobą za pomocą sensorów) wymaga referencyjnej ceny oraz innego podejścia do rynku produkcji i dystrybucji prądu.

Rozmówcy nie kryli, że obligo powinno jedynie pobudzić rynek. Dlatego należy je wprowadzić na pewien czas. Równolegle TGE powinna zachęcić uczestników rynku obniżeniem kosztów transakcyjnych. Prezes giełdy zapowiedział, że nowa strategia TGE odpowiada na te oczekiwania. – Pojawią się zachęty dla animatorów oraz ułatwienia dla uczestników obrotu, np. degresywny cennik i niższe zabezpieczenia – zadeklarował Ostrowski.

Cena na rynku nie jest dziś miarodajna ani dla koncernów energetycznych, ani dla klientów końcowych – zgodnie stwierdzili uczestnicy panelu „Obowiązek sprzedaży energii przez giełdę – szansą czy zagrożeniem konkurencyjności rynku i bezpieczeństwa energetycznego".

– Zdaję sobie sprawę z paradoksu. Zewnętrzne narzędzia administracyjne przy budowaniu wolnego rynku w pierwszej chwili mogą się wydawać niewskazane. Niemniej płynny rynek generujący transparentną cenę zapewnia efektywność przedsiębiorstw na konkurencyjnym rynku – powiedział Paweł Ostrowski, prezes Towarowej Giełdy Energii.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Smart city to również elektromobilność
ROZMOWA
Ponichtera: Innowacje w centrach danych dla zrównoważonego rozwoju
Interview
Ponichtera: Innovation in data centres for sustainable development
Studio „Rzeczpospolitej”
Białkowski: Zdrowa Firma to wsparcie dla pracodawców w pozyskaniu i utrzymaniu najlepszych pracowników
ROZMOWA
Jamiołkowski: Szczególny moment transformacji branży tytoniowej