Praca szuka człowieka

Roboty zdominują rynek pracy. To przyszłość – twierdzą niektórzy. Rzeczywistość weryfikuje te wizje.

Aktualizacja: 12.05.2017 07:51 Publikacja: 11.05.2017 20:56

Nawet w erze robotów będzie więcej pracy w dziedzinach, gdzie potrzebne są kreatywność, opieka i kom

Nawet w erze robotów będzie więcej pracy w dziedzinach, gdzie potrzebne są kreatywność, opieka i komunikacja – mówiono podczas panelu „Człowiek w centrum – gospodarka, rynek, praca”.

Foto: Rzeczpospolita, Tomasz Jodłowski

– Dziś mówimy o sztucznej inteligencji, która zastąpi człowieka. Tymczasem polskie i zagraniczne korporacje mogą nie doczekać ery robotów z powodu braku ludzi – mówił Maciej Witucki, prezes Work Service, podczas panelu „Człowiek w centrum – gospodarka, rynek, praca". Powszechnym problemem staje się bowiem brak rąk do pracy. Statystyki to potwierdzają. Jak podał Witucki, dziewięciu z dziesięciu poszukiwanych w Polsce pracowników to osoby bez wyższego wykształcenia.

Ustawiczne kształcenie

Problem może się nasilić, jeśli dojdzie do zapowiadanej przez rząd reindustrializacji kraju. Przy budowie dróg czy lotnisk ważniejsza od wartości intelektu będzie siła mięśni.

– Trzeba podnosić wartość siły roboczej nie tylko tej neutronowej, by doprowadzić do rewolucji związanej z przemysłem 4.0 – podkreślał Witucki. Odniósł się tym samym do słów wicepremiera i ministra nauki i szkolnictwa wyższego Jarosława Gowina, który zwracał uwagę na postępujące po wejściu Polski do UE zjawisko drenażu mózgów i złą jakość kształcenia na poziomie wyższym, co wynika ze skrócenia edukacji w liceum z czterech do trzech lat i umasowienia studiów. – Uczelnie kształcą na poziomie niższym, niż mogłyby. Bo gdy był niż demograficzny, opłacało im się wziąć jak najwięcej studentów – tłumaczył Gowin. Od stycznia ta sytuacja się zmieniła. Wielkość dotacji zależy od odpowiedniej liczby studentów przypadających na przedstawiciela kadry naukowej, idealny stosunek to 13 do 1.

Zarówno Gowin, jak i Preston McAfee, główny ekonomista Microsoftu, zwracali uwagę na konieczność przenikania się świata biznesu i nauki oraz integrowania systemu edukacyjnego z praktyką zawodową. Ważna przy tym jest rola ciągłego kształcenia się, zwłaszcza w kontekście udoskonalanych narzędzi pracy. Zdaniem Macieja Wituckiego najważniejszą kompetencją będzie zdolność do przekwalifikowania się i zdobywania nowych umiejętności. – Nawet w erze robotów pracy będzie więcej w takich dziedzinach, gdzie potrzebne będą trzy przymioty: kreatywność, opieka i komunikacja (od ang. creativity, care, communication) – konkludował McAfee.

– Opieka nad osobami starszymi tworzy nowy obszar tzw. srebrnej gospodarki, którą musimy rozwijać, bo społeczeństwo się starzeje. Niestety, coraz więcej lekarzy i pielęgniarek chce emigrować – zwracał uwagę Władysław Kosiniak-Kamysz, były minister pracy i polityki społecznej, a dziś prezes i poseł PSL, z wykształcenia lekarz. – Z kolei naukowców, którzy przenieśli się na zagraniczne uczelnie, nie ściągniemy z powrotem, jeśli w Polsce nie będą, tak jak tam, gdzie wyjechali, traktowani po partnersku przez swoich profesorów – podkreślał szef PSL.

Przyciągnąć ludzi

Polityk odniósł się do zjawiska braku rąk do pracy przy zajęciach niewymagających kwalifikacji. – Gdyby nie 1,5 mln Ukraińców zatrudnianych w polskich usługach, ogrodnictwie czy leśnictwie, to te branże by stanęły. Dlatego państwo musi mieć pomysł na całościową strategię migracyjną – dodał.

Choć bezrobocie spada do najniższego w historii poziomu (ostatnie statystyki mówią o 7,7 proc. stopie bezrobocia), to coraz mniejszy jest też odsetek osób aktywnych zawodowo i gotowych do podjęcia pracy. – Jeśli nie będziemy mieli dopływu pracowników średniego szczebla, to nasza gospodarka przestanie się rozwijać. Z tego samego powodu Niemcy i Francja też będą chłonąć imigrantów. Z nimi nie wygramy lepszymi warunkami płacy. Nasza przewaga tkwi w bliskości kulturowej, bo tym ludziom łatwiej będzie się zasymilować – zauważył Jakub Dzik, wiceprezes Impela oraz wiceprzewodniczący Federacji Przedsiębiorców Polskich

Zdaniem przedsiębiorcy istotna jest też stabilność i przewidywalność zasad zatrudnienia. Tymczasem nie ma nawet długofalowych prognoz wzrostu płacy minimalnej. O zmianach zainteresowani dowiadują się najczęściej kwartał wcześniej.

– Stąd popularyzacja umów cywilnoprawnych i wynikający spadek szacunku do kapitału ludzkiego, za który winę ponoszą po trochu i pracodawcy, i pracownicy, ale też ustawodawca, który źle szacuje wpływ legislacji na sytuację gospodarczą, oraz administracja publiczna, m.in. ZUS, który mówi o zatrudnianiu na etat, a sam kieruje się kryterium ceny, zlecając pracę np. w zakresie ochrony po stawkach 6–8 zł brutto za osobogodzinę – wyliczał Dzik. – To mniej niż płaca minimalna w przeliczeniu na godziny, a zawiera jeszcze VAT, marżę pracodawcy i inne koszty – dodał. Dlatego za kluczową uznał rolę dobrej legislacji dotyczącej pracowników. Projekty ustaw powinny być konsultowane ze środowiskami pracowników i pracodawców, a skutki gospodarcze powinny być co kilka lat weryfikowane. Tymczasem dziś większość ustaw wchodzi w trybie poselskim.

– Dziś mówimy o sztucznej inteligencji, która zastąpi człowieka. Tymczasem polskie i zagraniczne korporacje mogą nie doczekać ery robotów z powodu braku ludzi – mówił Maciej Witucki, prezes Work Service, podczas panelu „Człowiek w centrum – gospodarka, rynek, praca". Powszechnym problemem staje się bowiem brak rąk do pracy. Statystyki to potwierdzają. Jak podał Witucki, dziewięciu z dziesięciu poszukiwanych w Polsce pracowników to osoby bez wyższego wykształcenia.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Materiał partnera
Cyfryzacja w centrum uwagi na EEC
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Materiał partnera
Bezpieczeństwo pod lupą podczas EEC
Materiał partnera
EEC: co nowy rząd planuje w infrastrukturze
Materiał partnera
Transformacja to szanse i wyzwania
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Europejski Kongres Gospodarczy
Na jakie inwestycje stać dziś samorządy?