GKM przystępował do rundy rewanżowej z zaledwie jednym punktem na koncie za remis z Włókniarzem Częstochowa w pierwszej kolejce. Zdecydowanym faworytem starcia z Motorem Lublin byli więc goście, mimo absencji kontuzjowanego Dominika Kubery. Motor ma bowiem w składzie trzech najlepszych zawodników obecnego sezonu Grand Prix a dodatkowo mistrza świata juniorów Mateusza Cierniaka, który zresztą w piątek w Pradze potwierdził swoją dominację w cyklu SGP2.
Końcowy wynik meczu w Grudziądzu był więc szokiem dla lubelskich kibiców. GKM wygrał 56:34 i poza dwoma punktami za meczowe zwycięstwo zgarnął także bonus za lepszy bilans dwumeczu. Ze wspomnianej czołówki Grand Prix na światowym poziomie zaprezentował się tylko Bartosz Zmarzlik. Fredrik Lindgren i Jack Holder razem uzbierali raptem siedem punktów, czyli mniej, niż formacja juniorska GKM-u. Niespodziewane zwycięstwo za trzy punkty pozwoliło grudziądzanom dogonić w tabeli Wilki Krosno.
Czytaj więcej
Słowak Martin Vaculik wygrał w Pradze Grand Prix Czech, trzecią rundę indywidualnych mistrzostw świata na żużlu. Najlepszy z Polaków, Bartosz Zmarzlik, był czwarty i objął samodzielne prowadzenie w klasyfikacji generalnej cyklu.
GKM i beniaminek PGE Ekstraligi mają teraz po cztery punkty i choć pozostają drużynami najbardziej zagrożonymi spadkiem, to coraz trudniejsza staje się sytuacja mającej o dwa punkty więcej Unii Leszno. W niedzielę 18-krotni mistrzowie Polski przegrali na własnym torze ze Stalą Gorzów, a dodatkowym problemem staje się rosnąca liczba kontuzjowanych zawodników. Już teraz Unia musi sobie radzić bez Chrisa Holdera, Nazara Parnickiego i Grzegorza Zengoty. Na razie nie wiadomo, czy potrzebna będzie pauza także w przypadku Janusza Kołodzieja, który musiał wycofać się z zawodów po groźnie wyglądającym wypadku w jednym z wyścigów niedzielnego meczu.
Pozbawieni swojego asa leszczynianie ulegli aktualnym wicemistrzom Polski ośmioma punktami. Gdyby Kołodziej mógł normalnie jechać i punktowałby na poziomie, do którego przyzwyczaił kibiców, zwycięstwo gości byłoby mocno zagrożone. Ale i gorzowianie kończyli spotkanie poturbowani - meczu nie dokończyli Oskar Paluch (który doprowadził do kolizji z Kołodziejem) oraz Wiktor Jasiński.