Mecz w Lesznie nie miał żadnej historii. Beniaminek Arged Malesa Ostrów niespecjalnie ma kim straszyć w tym sezonie i sukcesem były cztery indywidualne wygrane Grzegorza Walaska i Chrisa Holdera. Ta dwójka wywalczyła dla beniaminka 25 punktów, a pozostała piątka zawodników - raptem 9. Przewaga gospodarzy była tak duża, że szansę debiutu w Ekstralidze dostał nawet 19-letni debiutant Keynan Rew z Australii.

Znacznie większe emocje były udziałem kibiców w Grudziądzu. Po pierwszej serii startów  GKM prowadził 13:11 i mógł mieć nadzieje na sprawienie kolejnej niespodzianki, po tym jak dwa tygodnie temu wygrał z broniącą tytułu Spartą Wrocław. Kontra gości była piorunująca. Gorzowianie wygrali podwójnie trzy z pięciu kolejnych biegów i prowadzili aż 33:21. I wcale na tym nie poprzestali, bo później jeszcze powiększyli swoją przewagę, finalnie tak dużą, że ostatni start mogli sobie już odpuścić Bartosz Zmarzlik i Martin Vaculik, nie kusząc losu przed sobotnią inauguracją cyklu Grand Prix.

Czytaj więcej

Nie taka nowa era. W sobotę w Chorwacji początek Grand Prix

W niedzielę dokończenie czwartej kolejki. Włókniarz Częstochowa podejmie Spartę Wrocław, a Apator Toruń zmierzy się z Motorem Lublin.

PGE Ekstraliga
4. kolejka

Fogo Unia Leszno - Arged Malesa Ostrów 56:34. Najwięcej punktów: Piotr Pawlicki 12+1 (w 5 startach), Jaimon Lidsey 11+1 (5) - Grzegorz Walasek 13+1 (6), Chris Holder 12+1 (6).
ZOOleszcz GKM Grudziądz - Moje Bermudy Stal Gorzów 39:51. Najwięcej punktów: Nicki Pedersen 13 (6), Krzysztof Kasprzak 11+1 (7) - Anders Thomsen 11+1 (5), Martin Vaculik 10+2 (4), Bartosz Zmarzlik 10+1 (4).