Sąd Najwyższy zajął się w środę odwołaniem klubu sportowego z Tychów, który po kontroli przeprowadzonej przez ZUS w 2016 r. został zobowiązany do zapłaty dodatkowych składek od 2012 r.
Poszło o umowy o profesjonalne uprawianie sportu z zawodnikami, z których wynagrodzenie było podzielone na dwie części.
Z etatu mieli zarabiać około 2,5–3 tys. zł miesięcznie. Oprócz tego dostawali około 5 tys. zł stypendium sportowego, od których klub nie odprowadzał składek na ubezpieczenia społeczne. Stypendium było uzależnione od umiejętności sportowca i jego wyceny rynkowej.
Pieniądze na stypendia pochodziły z miejskiej dotacji. Radni podjęli w tamtym czasie uchwałę o dofinansowaniu lokalnych klubów sportowych.
ZUS uznał jednak, że taka konstrukcja ma służyć ominięciu obowiązku zapłaty składek od wynagrodzenia sportowców, i zażądał wyrównania zaległości. Gdy klub odwołał się od tej decyzji, sąd okręgowy uznał, że klub ma rację i nie powinien płacić składek. Po apelacji ZUS Sąd Apelacyjny w Katowicach zmienił to rozstrzygnięcie, gdyż uwzględnił zarzuty pozorności stawiane umowom przez ZUS.