Pracownika oddelegowanego za granicę w celu czasowego wykonywania tam pracy obowiązuje minimalna podstawa wymiaru składek. Wcale nie jest mała, bo jest to równowartość prognozowanej przeciętnej pensji. W 2012 r. jest to 3526 zł.
Zasada najniższej kwoty, od której trzeba opłacić daniny, dotyczy również zleceniobiorców. Choć nie mogą liczyć na minimalną, gwarantowaną pensję, to wyznaczono im najniższy limit, poniżej którego nie mogą regulować składek z tytułu całomiesięcznej pracy za granicą.
Pozorna korzyść
Problem istnieje od sierpnia 2010 r., choć niewiele firm o nim wie. To od wtedy do zleceniobiorców mają odpowiednie zastosowanie § 2-4 rozporządzenia ministra pracy i polityki socjalnej z 18 grudnia 1998 r. w sprawie szczegółowych zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe (DzU nr 161, poz. 1106 ze zm.).
Wszyscy zwrócili wtedy uwagę na wynikające stąd pozytywy - przede wszystkim taki, że § 2 ust. 1 tego aktu prawnego zawiera katalog przychodów zwolnionych ze składek na ubezpieczenia społeczne (a w konsekwencji także zdrowotnej). Obejmuje on m.in. zwrot kosztów używania w jazdach lokalnych własnego auta zleceniobiorcy dla potrzeb wykonania zlecenia, czy ekwiwalenty pieniężny za użyte przy wykonywaniu pracy narzędzia, materiały lub sprzęt, będące własnością zatrudnionego.
Wśród tych wszystkich zwolnień jest jednak jeden haczyk. Chodzi o § 2 ust. 1 pkt 16 rozporządzenia. Odnosi się on do zasad ustalania podstawy wymiaru składek na ubezpieczenia społeczne osób oddelegowanych przez polskich pracodawców do wykonywania pracy za granicą, jeśli na podstawie poświadczenia na druku A1 wciąż objęci są polskimi ubezpieczeniami w ZUS.