Kto wygrywa dziś na polu sportowej dyplomacji: Rosja czy Ukraina?
Chciałabym wierzyć, że świat jest po stronie światła i prawdy. Dostajemy przecież olbrzymie wsparcie. Nie wszyscy chyba jednak rozumieją sytuację albo po prostu nie chcą jej zrozumieć – zwłaszcza ci będący na samej górze, u władzy. Prawda jest po naszej stronie, ale czasem niestety bardzo trudno wygrać z pieniądzem.
Czytaj więcej
Ukrainka Marta Kostiuk usłyszała gwizdy, a Białorusinka Aryna Sabalenka - brawa. To znak, że publiczność na Roland Garros niebezpiecznie dryfuje w kierunku ignorancji oraz niepokojący sygnał przed igrzyskami olimpijskimi w Paryżu.
Międzynarodowy Komitet Olimpijski (MKOl) zarekomendował dopuszczenie do międzynarodowych startów tych Rosjan i Białorusinów, którzy nie mają powiązań z resortami siłowymi oraz nigdy nie poparli wojny. To uczciwe?
Uważam, że kiedy trwa wojna, nie powinno być dla nich miejsca w międzynarodowym sporcie. Jestem Ukrainką i choć obecnie nie mieszkam w kraju, to są tam moja rodzina oraz miliony innych ludzi. Rosja to kraj terrorystyczny. Nie powinno być dla niego miejsca w przestrzeni publicznej. Możemy pomyśleć o powrocie tamtejszych sportowców dopiero, kiedy wojna dobiegnie końca.