W uzasadnieniu wyroku stwierdzającego, że premier nie miał prawa polecać Poczcie Polskiej przygotowań do głosowania korespondencyjnego, WSA stawia wysokie wymagania premierowi. Czy pan profesor jest podobnego zdania?
Premier, jak każdy organ władzy publicznej, musi działać na podstawie obowiązującego prawa i decyzja, o której rozmawiamy, ten warunek moim zdaniem spełnia. Pan premier wydał bardzo ostrożnie sformułowaną decyzję administracyjną, której w świetle obowiązujących wtedy przepisów kodeksu wyborczego nie można było rozumieć inaczej niż polecenie Poczcie Polskiej rozpoczęcia działań, które miały doprowadzić do głosowania korespondencyjnego przewidzianego w kodeksie wyborczym. Nie bardzo rozumiem, jak można interpretować tę decyzję tak, jak to uczynił rzecznik praw obywatelskich i Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie – że z góry wiadomo, że taka interpretacja prowadziłaby do jej nieważności. Zgodnie zaś z orzecznictwem sądów administracyjnych, jeżeli są jakieś wątpliwości do treści decyzji administracyjnej, to interpretuje się ją tak, aby w świetle przepisów była ważna, a odrzuca wykładnię prowadzącą do rozumienia decyzji ewidentnie sprzecznie z obowiązującym prawem.
Czytaj także: Wyrok WSA: bezprawne wybory kopertowe 10 maja 2020 roku
WSA wskazuje, że w dniu wydania decyzji, 16 kwietnia, tylko niewielka część obywateli mogła głosować korespondencyjnie, choć szacowano ją wtedy na 9 mln wyborców.
Już w dniu podjęcia przez premiera tej decyzji była ogromna rzesza wyborców, która w świetle obowiązujących wtedy przepisów kodeksu wyborczego była uprawniona do głosowania korespondencyjnego, zwłaszcza ci, którzy ukończyli 60 lat. Ponadto należało realistycznie zakładać, że ta grupa uprawnionych do takiej formy oddawania głosu w krótkim czasie istotnie się powiększy, gdyż w związku z epidemią coraz więcej ludzi było i miało być na kwarantannie oraz w izolacji, a byli oni w świetle ówczesnych przepisów uprawnieni do głosowania korespondencyjnego.