Materiał powstał we współpracy z Generali Polska
Mamy dużo niespotykanych wcześniej zjawisk pogodowych związanych ze zmianą klimatu. Gwałtowne opady, wichury, huragany. Jak reagują na to ubezpieczyciele?
Zacznę od tego, jak rozumiemy pojęcie „anomalia pogodowa”. Są to wszelkie odchylenia od norm pogodowych typu wichury, opady, ekstremalne temperatury. Można powiedzieć, że to nie jest coś niespotykanego, problemem jest skala i częstotliwość tych zjawisk. Kwestie „anomalii” są wpisane w działalność ubezpieczycieli – polisa chroni przed tego typu zdarzeniami. Zarówno Polacy, jak i firmy ubezpieczeniowe odrobili lekcję. Porównajmy powódź z 1997 roku z zimą 2022 roku, gdzie mieliśmy anomalię w postaci zimowych trąb powietrznych. Pamiętam, że w 1997 roku, kiedy zaczynałem swoją przygodę z ubezpieczeniami, istniały szacunki, że zaledwie 20 proc. domów i mieszkań było objętych polisą ubezpieczeniową. To prowadziło do dramatów. Wtedy po prostu Polacy się nie ubezpieczali. Teraz szacuje się, że 80 proc. domów i mieszkań jest objętych polisą. Firmy ubezpieczeniowe również przygotowane są na tego typu zjawiska. Dotyczą one zazwyczaj małych obszarów i jednocześnie dużej liczby szkód. W związku z tym ubezpieczyciele muszą przewidzieć bardzo dużą liczbę zgłoszeń i muszą tym klientom pomóc. Szczególnie że często dotyczy to osób, które straciły dach nad głową. Kluczowe jest zatem, aby szybko zapewnić lokale zastępcze, ale też szybko wyceniać szkody i wpłacać należne odszkodowania, aby klienci szybko mogli wrócić do swoich mieszkań i domów.
Tylko najpierw trzeba się dobrze ubezpieczyć, żeby polisa obejmowała takie ryzyka.
Dobra informacja jest taka, że dzisiaj nawet najprostszy wariant ubezpieczenia chroni przed tego typu zdarzeniami. Czyli odpowiedź na to pytanie brzmi: trzeba się ubezpieczyć. Wtedy mamy gwarancję, że jesteśmy chronieni przed anomaliami.