Wkrótce miną cztery miesiące od wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, że przepisy o zatrzymywaniu prawa jazdy wskutek przekroczenia o 50 km/ha dopuszczalnej prędkości na terenie zabudowanym lub przewożenia większej niż liczby osób niż ta, do której dostosowany jest pojazd, są niezgodne z konstytucją.
Trybunał miał zastrzeżenia co do procedury w ramach której do zatrzymania prawa jazdy dochodzi – a dokładnie do tego, że starostwa i urzędy miast wydają decyzje tylko na podstawie informacji policji, całkowicie automatycznie. Kierowca nie ma do dyspozycji żadnej ścieżki, by w toku postępowania administracyjnego odnieść się do ustaleń drogówki.
Przygotowaniem nowej wersji przepisów miało zająć się Ministerstwo Sprawiedliwości. Na początku marca w mediach pojawiły się informacje, że resort chce skrócić okres, na jaki prawo jazdy ma być zatrzymywane (z trzech miesięcy do jednego). Z drugiej strony wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł informował także, że przez miesiąc od zatrzymania prawa jazdy kierowca będzie miał możliwość złożenia oświadczenia do starostwa/urzędu miasta i ewentualnego podważenia tego, co ustaliła policja.
Jaki jest rzeczywisty kierunek zmian przygotowywanych przez resort? Na jakim etapie są prace nad nimi? Kiedy mogłyby wejść w życie? I jak plan na skrócenie okresu, na jaki zatrzymywane jest prawo jazdy ma się do treści wyroku TK? Te wszystkie pytania zadaliśmy ministerstwu sprawiedliwości ponad dwa tygodnie temu. Do dziś nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Praktyczne skutki wyroku TK z 13 grudnia 2022 r.
W tej chwili sytuacja wygląda tak, że choć przepisy o zatrzymywaniu prawa jazdy są niezgodne z konstytucją, to nie ma nowych, na podstawie których samorządy mogłyby zmodyfikować tryb postępowania. Zaś policja jak zatrzymywała kierowcom, tak zatrzymuje nadal.