Bilety lotnicze raczej nie będą już tanieć

Przewoźnicy nie są w stanie utrzymywać dłużej taryf tak niskich, jak obecnie. Głównie przez drożejące paliwo i rosnące koszty pracy.

Aktualizacja: 22.12.2016 12:45 Publikacja: 21.12.2016 19:35

Liniami Emirates do Dubaju można dzisiaj polecieć za 1500 złotych. LOT-em do Los Angeles za 2100, a na wschodnie wybrzeże USA o 300 złotych taniej. Kuba albo Meksyk z Warszawy za niespełna 1,8 tys. złotych? Proszę bardzo. Podróże po Europie z biletem kosztującym poniżej 500 złotych w obydwie strony nie są niczym niezwykłym.

Promocji takich, jak widzimy dzisiaj na polskim rynku, raczej już nie będzie, bo wyjątkowo niskie ceny biletów mocno biją w zyski przewoźników. Zaczyna drożeć paliwo, rosną koszty pracy. Taryfy, które spowodowały, że podróże lotnicze przestały być dobrem luksusowym, są coraz trudniejsze do utrzymania.

Brian Pearce, główny analityk IATA, uważa wprawdzie, że przez jakiś czas w 2017 roku zauważalny będzie jeszcze minimalny spadek cen, ale jednym tchem dodaje: – Niektóre linie nie są już w stanie utrzymać tak niskich taryf.

Do Azji wciąż tanio

Ale nie będzie raczej podwyżek na rejsach azjatyckich. Tak jest zawsze, kiedy do gry wchodzą przewoźnicy chińscy. Air China, która zaczęła latać do Warszawy jesienią tego roku, z pewnością utrudni realizację potencjalnych pomysłów polskiego narodowego przewoźnika w podwyższaniu cen na rejsach azjatyckich. – Jeśli jakaś linia nie jest w stanie konkurować z Chińczykami, czarno widzę jej przyszłość. To naprawdę bardzo dobre ćwiczenie – mówi Will Horton, analityk CAPA centre for Aviation. Jego zdaniem Chińczyków nie boli to, że na każdym przewiezionym pasażerze w 2017 zarobią o ponad dolara mniej niż w 2016.

– Wszyscy chcieli widzieć Chińczyków u siebie, chociaż wiadomo było, jakie będą tego efekty – dodaje Horton. Bo np. za wybranie chińskiej opcji podróży do któregoś z mniejszych miast Państwa Środka zapłacimy mniej więcej połowę tego, co kupując bilet np. Lufthansy.

LOT robi, co może, żeby utrzymać się w konkurencji. Niemal co miesiąc ogłasza otwarcie nowych połączeń. 21 grudnia ogłosił letnie rejsy do Puli i Podgoricy. Wymienia flotę na tańszą w użyciu i atrakcyjną dla pasażerów. Dotychczas eksploatowane maszyny zostaną zastąpione większymi, które mogą wziąć na pokład o 20–40 pasażerów więcej. W maju 2017 r. pojawią się cztery boeingi 737 800 NG i zaczną latać do Londynu, potem także do Paryża, Madrytu, Tel Awiwu, Barcelony i Frankfurtu, czyli na najbardziej zapełnionych rejsach LOT. Rejsy do Brukseli, Larnaki, Wiednia, Amsterdamu, Tbilisi i Kijowa mają być obsługiwane przez B 737-400 NG.

Flota średniego i krótkiego zasięgu LOT powiększy się po raz kolejny jesienią, kiedy przylecą pierwsze maszyny B737 MAX. Łącznie z opcją leasingu linia zamówiła 11 takich samolotów. Eksploatacja każdej z nowych maszyn to dla linii oszczędność ok 1,5 mln dol. rocznie. Flota dalekiego zasięgu zwiększy się o dwa dreamlinery, które mają obsługiwać połączenia do Los Angeles i na nowojorskie lotnisko Newark.

Cięcie kosztów

Inne linie też mają pomysły na oszczędzanie. SAS planuje założenie baz poza drogą Skandynawią, podobnie jak zrobił to wcześniej Norwegian. – Pasażerowie uważają, że loty europejskie powinny kosztować po ok. 100 euro, więc nie mamy innego wyjścia, jak dostosować się do tych oczekiwań – mówi prezes SAS Rickard Gustafson. Lufthansa integruje z niskokosztowym Eurowings przejmowane linie – Brussels Airlines i i Air Berlin, już zagospodarowała 1/3 jego floty razem z załogami. O żadnej konkurencji cenowej między Lufthansą a Air Berlin nie ma już co marzyć. British Airways ograniczają wydatki na pokładzie, rezygnują w rejsach europejskich z bezpłatnych posiłków w klasie ekonomicznej. – Nic nie wskazuje na to, aby miała się zmniejszyć presja konkurencyjna w Europie, więc linie nie będą miały innego wyjścia, jak podwyższyć ceny. Pytanie tylko, która z nich zrobi to pierwsza – mówi Alex Dichter z McKinseya, były pilot Continental Airlines.

Liniami Emirates do Dubaju można dzisiaj polecieć za 1500 złotych. LOT-em do Los Angeles za 2100, a na wschodnie wybrzeże USA o 300 złotych taniej. Kuba albo Meksyk z Warszawy za niespełna 1,8 tys. złotych? Proszę bardzo. Podróże po Europie z biletem kosztującym poniżej 500 złotych w obydwie strony nie są niczym niezwykłym.

Promocji takich, jak widzimy dzisiaj na polskim rynku, raczej już nie będzie, bo wyjątkowo niskie ceny biletów mocno biją w zyski przewoźników. Zaczyna drożeć paliwo, rosną koszty pracy. Taryfy, które spowodowały, że podróże lotnicze przestały być dobrem luksusowym, są coraz trudniejsze do utrzymania.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Transport
Maciej Lasek: Nie wygaszamy projektu Centralnego Portu Komunikacyjnego
Transport
Strajki bardzo zabolały Lufthansę. A to jeszcze nie koniec
Transport
Koleje Dużych Prędkości w ramach CPK zbudują polskie firmy
Transport
Czy Dreamlinerami można latać bezpiecznie? Boeing w ogniu pytań
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Transport
Boom na rynku rowerów. Coraz większą popularnością cieszą się elektryczne