Na takie spotkania nawet skromnie wypełniony paryski kort centralny musiał reagować głośno. Lorenzo Musetti, bardzo zdolny, ale wciąż niemal junior (rocznik 2002), wygrał z liderem rankingu światowego dwa sety w tie-breakach i wydawał się znakomitym kandydatem do wywołania największej sensacji turnieju.
Jest z pokolenia, które jeszcze nie ma silnej reprezentacji w czołówce rankingu ATP. Tacy jak on, Jannik Sinner i paru innych, dopiero czekają w kolejce do największych zaszczytów, choć jeśli widzą ścieżkę na skróty, chętnie nią pobiegną.
Musetti przez dwa sety grał więc z nastoletnią śmiałością, uskrzydlony wizją pokonania Djokovicia. Serb długo uważał, że zagra z młodym oszczędnie i to wystarczy. Przez dwa sety nie wystarczało, ale gdy już pachniało wybuchem, kontuzja pachwiny skończyła emocje. Musetti niemal przestał biegać, Novak tylko trochę go docisnął i było po sensacji. Wynik końcowy: 6:7 (7-9), 6:7 (2-7), 6:1, 6:0, 4:0, krecz.
U pań popołudniowe mecze były krótkie. Do ćwierćfinału awansowały Amerykanka Coco Gauff po zwycięstwie 6:3, 6:1 z Tunezyjką Ons Jabeur, Czeszka Barbora Krejcikova, która wygrała jeszcze sprawniej 6:2, 6:0 z Amerykanką Sloane Stephens, oraz Greczynka Maria Sakkari po pokonaniu 6:1, 6:3 ubiegłorocznej finalistki, Amerykanki Sofii Kenin. To ostatnie spotkanie wyłoniło rywalkę dla lepszej w wieczornym meczu Igi Świątek z bitną ukraińską nastolatką Martą Kostjuk.
Skromny udział kobiet w sesjach nocnych na korcie Philippe Chatrier (na osiem dotychczasowych wieczorów panie zagrały dwa razy) nie umknął uwadze osób śledzących Roland Garros z pozycji równości płci. Była wśród nich Wiktoria Azarenka, która surowo oceniła organizatorów w tej kwestii, wskazując także na inne niedociągnięcia, m.in. niesymetryczny przydział głównych kortów i, na podstawie osobistych doświadczeń, mniejszą dbałość o przygotowanie placów gry dla pań oraz „inne proste sprawy". – Nie wszystko da się przesłonić równością premii – mówiła Białorusinka.