Amerykańska Federacja Tenisowa (USTA), właściciel turnieju odbywającego się w parku Flushing Meadows, inwestuje jednak wielkie pieniądze także w swój obiekt. US Open od tego roku ma dwa korty pod dachem. Do centralnego im. Arthura Ashe'a doszedł – jak wynika ze zdjęć i opinii tenisistów – zachwycającej urody, zbudowany na nowo kort im.Louisa Armstronga (14 tysięcy widzów).
Dach nad tym obiektem pozwoli organizować wieczorne sesje na jeszcze większą skalę, co dodatkowo zwiększy i tak ogromne zyski USTA. To ostatni akt przebudowy tenisowego centrum, która trwała pięć lat i kosztowała 600 milionów dolarów.
Było to możliwe, ponieważ frekwencja na turnieju ciągle rośnie. 700 tysięcy kibiców zostawia w kasach ponad 100 milionów dolarów, a do tego dochodzą jeszcze zyski z transmisji telewizyjnych i kontraktów sponsorskich. Nic więc dziwnego, że USTA nie wzięła ani grosza publicznych pieniędzy na przebudowę centrum im. Billie Jean King.
Wszystkie turnieje wielkoszlemowe to kury znoszące złote jajka, federacje francuska (Roland Garros), brytyjska (Wimbledon), australijska (Australian Open) i amerykańska to z finansowego punktu widzenia inny świat niż ci, co Wielkich Szlemów nie mają.
Amerykanów często oskarżano, że idą za daleko w ustępstwach dla telewizji. To oni wymyślili kiedyś tzw. supersobotę, dwa męskie półfinały przedzielone finałem kobiet, bo wtedy oglądalność była największa.