US Open: mecz życia Stosur, furia Sereny

Sensacja w finale US Open: tytuł dla Stosur. Finał Djoković – Nadal. Porażka polskiego debla

Publikacja: 12.09.2011 02:28

Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg z tarczą pokonanych

Marcin Matkowski i Mariusz Fyrstenberg z tarczą pokonanych

Foto: AP

Australia czekała na to zwycięstwo 9 lat, od zwycięstwa Lleytona Hewitta w Wimbledonie. W kobiecym tenisie wielkoszlemowego tytułu nie miała od 31 lat. Ale pojawiła się Samantha Stosur, wnuczka polskiego emigranta, i od wielkich sukcesów w deblu przeszła do tytułów zdobywanych samodzielnie. Szła powoli, przez półfinał Roland Garros 2009, przegrany finał w Paryżu rok później, aż po wczorajsze zwycięstwo w Nowym Jorku.

Odprawić Serenę Williams w dwóch setach, w niewiele ponad godzinę – to równie cenne jak puchar za zwycięstwo. Amerykanka do finału nie przegrała seta, a w niedzielę była bezradna. Pierwszy set skończył się w pół godziny, a drugi zaczął od kłótni z sędzią. Serena przegrała w Nowym Jorku dużo więcej niż finał. Znów dała się ponieść emocjom i żalowi, że nic jej nie wychodzi. Kiedyś na Flushing Meadows  groziła, że przepchnie sędzi piłkę przez gardło, tym razem gróźb jeszcze nie było, tylko ostrzeżenia, wyjątkowo niesmaczne. „Ty nad sobą nie panujesz. Zazdrośnico. Masz bardzo nieatrakcyjne wnętrze. Nawet na mnie nie patrz" – cedziła w stronę sędziowskiego krzesła podczas jednej z przerw.

Poszło o decyzję z pierwszego gema drugiego seta. Sędzia zabrała Serenie punkt za głośny krzyk, gdy rywalka dopiero miała odbić piłkę. Sędzia miała rację, ale dyskusja o ten zabrany punkt robiła się coraz głośniejsza. W gniewie Serena zdobyła trzy gemy, na więcej Stosur nie pozwoliła.

Dziś o 22.30 polskiego czasu finał Novak Djoković – Rafael Nadal, powtórka sprzed roku. Drogę do niej utorował wielki mecz, najlepszy w turnieju: blisko cztery godziny walki Djokovicia z Rogerem Federerem, zakończonej horrorem w piątym secie.

Napięcie było tak wysokie, że drugi półfinał był przy tym meczu jak trening. Rafael Nadal pokonywał Andy'ego Murraya w ciszy. A gdy grali Djoković z Federerem, cisza była zabroniona. Trzeba się było opowiedzieć. Albo Novak i jego komedia, ironiczne spojrzenia, radość rodem z dżungli, gdy po wygranej skakał, bijąc się w piersi, albo udawany spokój Rogera.

Federer miał już dwa meczbole, ale Djoković zdobył się przy pierwszym na return jak błyskawica,  jaki się właściwie w takich momentach nie zdarza. I od tej pory sparaliżowany strachem Serb – gema na 3:5 przegrał przy swoim podaniu bez punktu, meczbole też dał w prezencie – patrzył, jak strach i pech dopadają Szwajcara.

Pierwszy raz od 2002 r. Federer kończy rok bez choćby jednej lewy Wielkiego Szlema. Drugi raz z rzędu przegrał wielko-szlemowy mecz mimo wygrania dwóch pierwszych setów (w Wimbledonie odpadł w takich okolicznościach z Jo-Wilfriedem Tsongą). Drugi rok z rzędu zmarnował w nowojorskim półfinale z Djokoviciem dwa meczbole. –Czułem, że psychicznie on już jest skończony. I nagle trafia fartownym strzałem, a ja odpadam. Myślałem, że ciężka praca się opłaca – mówił Federer. Djoković tłumaczył: – To był poker. Tak czasami trzeba w meczach o wielką stawkę.

Pierwszy wielkoszlemowy finał Mariusza Fyrstenberga i Marcina Matkowskiego był krótki, nieudany i z oszustwem rywala, które niełatwo wybaczyć. Finał trwał ledwie 48 minut, Austriak Juergen Melzer i Niemiec Philipp Petzschner wygrali oba sety 6:2, byli spokojniejsi od Polaków, mieli od początku ogromną przewagę. Tym trudniej zrozumieć, dlaczego przy 2:2 i 30-30 w drugim secie Petzschner nie przyznał się, że po smeczu Matkowskiego odbił piłkę nogą, a nie rakietą. Sędzia tego nie widział, Matkowski, stojąc przy jego krzesełku, krzyczał do Petzschnera: – Trafiła cię? Rywal nie powiedział prawdy, choć trudno przypuszczać, że to odmieniłoby finał.

Australia czekała na to zwycięstwo 9 lat, od zwycięstwa Lleytona Hewitta w Wimbledonie. W kobiecym tenisie wielkoszlemowego tytułu nie miała od 31 lat. Ale pojawiła się Samantha Stosur, wnuczka polskiego emigranta, i od wielkich sukcesów w deblu przeszła do tytułów zdobywanych samodzielnie. Szła powoli, przez półfinał Roland Garros 2009, przegrany finał w Paryżu rok później, aż po wczorajsze zwycięstwo w Nowym Jorku.

Odprawić Serenę Williams w dwóch setach, w niewiele ponad godzinę – to równie cenne jak puchar za zwycięstwo. Amerykanka do finału nie przegrała seta, a w niedzielę była bezradna. Pierwszy set skończył się w pół godziny, a drugi zaczął od kłótni z sędzią. Serena przegrała w Nowym Jorku dużo więcej niż finał. Znów dała się ponieść emocjom i żalowi, że nic jej nie wychodzi. Kiedyś na Flushing Meadows  groziła, że przepchnie sędzi piłkę przez gardło, tym razem gróźb jeszcze nie było, tylko ostrzeżenia, wyjątkowo niesmaczne. „Ty nad sobą nie panujesz. Zazdrośnico. Masz bardzo nieatrakcyjne wnętrze. Nawet na mnie nie patrz" – cedziła w stronę sędziowskiego krzesła podczas jednej z przerw.

Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia
Tenis
Iga Świątek ambasadorką Lancôme
Tenis
Billie Jean King Cup. Do zobaczenia w listopadzie
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Stefanos Tsitsipas wygrywa w Monte Carlo. Hubert Hurkacz niżej w rankingu