Trener Igi Świątek: Chodzi o to, by rywalki zaczęły się jej bać

– Iga będzie się poprawiać z roku na rok. Chcemy iść śladami najlepszych mężczyzn i pracować nad wszechstronnością, cały czas się rozwijać – mówi „Rzeczpospolitej" Piotr Sierzputowski, trener Igi Świątek.

Aktualizacja: 12.10.2020 12:37 Publikacja: 11.10.2020 19:19

Trener Igi Świątek: Chodzi o to, by rywalki zaczęły się jej bać

Foto: EAST NEWS, Agnieszka Śnieżko

Czuje się pan wychowawcą Mozarta? Tak Igę Świątek nazywa Wojciech Fibak.

W żadnym wypadku. Wychowawcami Igi są przede wszystkim ci, którzy zajmowali się nią na początku: Michał Kaznowski i Dawid Olejniczak. Czuję się jednak cudownie, że po tylu latach ciężkiej pracy, jaką wykonaliśmy razem, osiągnęła tak wspaniały sukces.

Zaskoczyła pana po meczu, kiedy wskoczyła na trybuny i pobiegła do boksu trenerskiego, żeby was wyściskać?

Iga lubi dzielić się sukcesami z najbliższymi. Była sobą i fajnie, że sobą pozostała. Nie zaskoczyła mnie, bo tak samo zachowała się po wygraniu juniorskiego Wimbledonu. To bardzo miły gest, który świadczy o relacji, jaką mamy.

Panował pan nad emocjami podczas meczu finałowego?

Nigdy nie jest łatwo o panowanie nad emocjami, a to był finał turnieju Wielkiego Szlema! Jedni przeżywają mecze bardziej, inni mniej. To normalne, jeśli człowiek nie ma problemów z układem nerwowym. Mnie serducho pikało jak dzikie, ale trzymałem nerwy na wodzy. Mam zegarek, który pokazuje tętno. W szczytowym momencie, przy 3:3 w pierwszym secie, miałem 150.

To był kluczowy moment meczu?

Prawdopodobnie tak. Możliwe, że Iga i tak mogłaby wygrać seta, nie utrzymując swojego podania, ale byłoby o to bardzo trudno.

Dotarło już do pana to, co wydarzyło się w Paryżu?

Na razie nie czuję jeszcze wagi tego sukcesu, ale raczej wagę obowiązków, które się z nim wiążą. Pewnie niedługo to wszystko do mnie dotrze.

Który moment turnieju był najważniejszy?

Zwycięstwo nad Marketą Vondrousovą w pierwszej rundzie. Pokonanie ubiegłorocznej finalistki zawsze dużo znaczy, a tydzień wcześniej Czeszka dotarła przecież do półfinału turnieju w Rzymie.

Mecze deblowe stały się dla Igi wentylem bezpieczeństwa, kiedy mogła dać upust emocjom? Podczas półfinału gry podwójnej była nerwowa, rzucała rakietą, spierała się z sędzią.

Nie, tak bym nie powiedział. Myślę wręcz, że spotkanie deblowe w piątek sprawiło, że Idze na początku finału uciekły trzy gemy, bo była spięta. Patrząc jednak na cały turniej i to, jak się zachowywała, widać, jak świetnym rozwiązaniem było połączenie debla i singla. Iga codziennie grała, zamiast trenować, co przyniosło bardzo dobry rezultat.

Francuzi piszą, że Iga „nie ma najlepszego bekhendu, najlepszego serwisu ani forhendu, ale wszystkiego używa naprawdę dobrze". Gdzie pan widzi u niej pole do poprawy?

Może się poprawić w każdym aspekcie: zaczynając od głowy, kończąc na nogach. Chodzi nie tylko o technikę i ergonomię zachowań, ale także stabilność oraz powtarzalność. Niesamowite, że już teraz – wykorzystując to, co umie – potrafi grać na takim poziomie. Iga będzie się poprawiać z roku na rok. Chcemy iść śladami najlepszych mężczyzn i pracować nad wszechstronnością, musimy cały czas się rozwijać.

Iga za chwilę zmierzy się z olbrzymim zainteresowaniem oraz presją oczekiwań. Takiego wyzwania jeszcze nie mieliście.

To wyzwanie dla Igi. Ona wychodzi na kort i gra. Dzięki zwycięstwu w turnieju Roland Garros przekonała się, że praca, którą wykonuje, daje efekty. Ten turniej pokazał też, że potrafi panować nad sobą przez 13 dni. Trudno o lepsze potwierdzenie. Nikt z naszej strony, jako sztabu, na pewno nie będzie od niej oczekiwał wygrywania pięciu czy sześciu turniejów w roku. Tak mogą robić Rafael Nadal i Novak Djoković. Z naszego punktu widzenia najważniejsze jest, aby Iga utrzymała się na poziomie, do którego dotarła. Można wygrać jeden turniej, a później grać tylko dobrze i czasem nawet pokazywać słabości, ale w sumie chodzi o to, żeby rywalki zaczęły się jej bać.

Jest pan młodym trenerem, ma pan 28 lat. Nie będzie łatwo w tym wieku, po takim sukcesie, utrzymać nogi na ziemi...

Nie powinienem mieć z tym problemu. Kilka razy już słyszałem, że jestem arogancki, zarozumiały i nie mam racji. Mówiły tak osoby bliskie naszemu teamowi. Tak: zdarza się, że nie mam racji, i właśnie dlatego szukam tych, którzy pewne rzeczy wiedzą lepiej. Nie wchodzę w cudze kompetencje i nie mądrzę się w kwestiach, na których się nie znam. Trzeba otaczać się dobrymi ludźmi, którzy mają dobre intencje i dobrze nam życzą. To klucz do udanej, skutecznej pracy.

Sytuacja wydaje się szalona

Wszystko w finale robiłam tak jak w poprzednich rundach. Skupiłam się na technice oraz taktyce. Grałam piłkę za piłką i nie przejmowałam się tym, czy zwyciężę. To było kluczem do sukcesu.

Wiem, że w tenisie możesz zrobić wiele, nawet jeśli jesteś młoda i nikt na ciebie nie stawia. Nie istnieją żadne granice. Z jednej strony to inspirujące, czasem łapałam się nawet na wizualizowaniu sobie wygranej w turnieju Wielkiego Szlema. Z drugiej strony zawsze było to jednak odległe, więc kiedy jestem już mistrzynią, sytuacja wydaje się szalona. Wierzysz w pewne rzeczy, ale zawsze masz z tyłu głowy, że zwycięstwo wymaga olbrzymiej pracy. I kiedy wreszcie ono nadchodzi, po dwóch tygodniach gry, wszystko staje się przytłaczające. Będę potrzebowała trochę czasu, aby o tym porozmawiać, złapać dystans i odpowiednią perspektywę.

Agnieszka Radwańska osiągnęła bardzo dużo, grała na wysokim poziomie przez 12 lat. Wiem, że wielu będzie nas teraz porównywać. Muszę być krytyczna wobec wszystkich, którzy zaczną mnie nazywać najlepszą polską tenisistką, bo wciąż mam dużo do zrobienia. Myślę, że ten tytuł wciąż należy do Agnieszki. ?

Czuje się pan wychowawcą Mozarta? Tak Igę Świątek nazywa Wojciech Fibak.

W żadnym wypadku. Wychowawcami Igi są przede wszystkim ci, którzy zajmowali się nią na początku: Michał Kaznowski i Dawid Olejniczak. Czuję się jednak cudownie, że po tylu latach ciężkiej pracy, jaką wykonaliśmy razem, osiągnęła tak wspaniały sukces.

Pozostało 94% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Iga Świątek czeka na pierwszy sukces w Hiszpanii. Liderka rankingu zaczyna dziś turniej w Madrycie
Tenis
Magda Linette zagra z Aryną Sabalenką. Bolesna porażka Magdaleny Fręch w Madrycie
Tenis
100. tydzień Igi Świątek w roli światowej liderki kobiecego tenisa
Tenis
Porsche odjechało Idze Świątek. Polskie finały w Rouen i Barcelonie
Tenis
Magda Linette w finale. Zacięty mecz ze Sloane Stephens