Serena zasłużyła na tort

W półfinale Miami Open 2015 zagra siedmiokrotna mistrzyni – Serena Williams, lecz awansowała w pocie czoła. Sabine Lisicki znów się nie przestraszyła, przegrała po długim boju 6:7 (4-7), 6:1, 3:6

Publikacja: 01.04.2015 21:25

Serena zasłużyła na tort

Foto: AFP

Żadna inna tenisistka nie może czuć w Crandon Park Tennis Center na wysepce Key Biscayne bardziej u siebie, niż Serena – dom w Palm Beach Gardens, godzina drogi autem, piętnasty start, z poprzednich czternastu wygrała połowę.

Wiadomo jak szło liderce rankingu WTA w tym roku: zwycięstwo w Australian Open, jeden mecz w Pucharze Federacji i półfinał w Indian Wells, który poddała Simonie Halep z powodów medycznych.

Na taką Serenę wyszła Sabine Lisicki, której spotkania przed przylotem w marcu do USA wyglądały niezwykle podobnie: w Brisbane, Sydney, Melbourne, Dausze i Kuala Lumpur przegrywała w pierwszej rundzie, tylko w Dubaju w drugiej. Przyjechała jednak do Indian Wells i tenisowy los wreszcie się uśmiechnął – doszła do półfinału.

Ich sportowe drogi przecinały się względnie rzadko – w archiwach zapisano tylko trzy mecze: w 2011 r. w Stanford (6:1, 6:2 dla Amerykanki), rok później w Charleston (Niemka skreczowała przy stanie 1:4 w pierwszym secie) i ten najbardziej pamiętany – 1/8 finału Wimbledonu 2013 i zwycięstwo Lisicki 6:2, 1:6, 6:4, które, jak się potem okazało otworzyło szeroko drogę do końcowego sukcesu Marion Bartoli.

Mecz numer 4 zostawił chyba najlepsze wrażenia: walczyły z całych sił, nie szczędziły sobie potęgi serwisów (choć z celnością bywało bardzo różnie), atakowały, smeczowały, dostarczyły niemało emocji, kilka wymian skończyło się niezwykle efektownie.

Taką odważną Niemkę oglądało się dobrze, Amerykankę też, bo Serena zrozumiała, iż to nie przelewki i musi w decydującym secie podnieść poziom gry ze stanów średnich do wysokich, a nie narzekać na słońce przy smeczach, pokrzykiwać w złości i łamać rakietę. Zagrała lepiej, wygrała, przy okazji dzień doszła do zwycięstwa nr 700 w turniejach WTA Tour.

W tej konkurencji jest liderką wśród aktywnych tenisistek, kolejny wielki tort wjechał na kort centralny Crandon Park, ale na rekord światowy musi jeszcze pracować długo, bo Martina Navratilova wygrała 1442 spotkania.

Pewnie jedzenie tortów nie jest celem Sereny, woli po prostu wygrać ósmy raz w Miami. Zagra w półfinale z Simoną Halep lub Sloane Stephens – ten mecz późno w nocy czasu polskiego. Lisicki wróci po amerykańskim tournee do pierwszej dwudziestki świata, też dobrze.

> Miami. Turniej WTA Premier Mandatory (5,381 mln dol.). 1/4 finału: S. Williams (USA, 1) – S. Lisicki (Niemcy, 27) 7:6 (7-4), 1:6, 6:3

Żadna inna tenisistka nie może czuć w Crandon Park Tennis Center na wysepce Key Biscayne bardziej u siebie, niż Serena – dom w Palm Beach Gardens, godzina drogi autem, piętnasty start, z poprzednich czternastu wygrała połowę.

Wiadomo jak szło liderce rankingu WTA w tym roku: zwycięstwo w Australian Open, jeden mecz w Pucharze Federacji i półfinał w Indian Wells, który poddała Simonie Halep z powodów medycznych.

Pozostało 82% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek? To wielka gwiazda, która wraca do formy
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tenis
Iga Świątek zaczęła sezon na kortach ziemnych. Wygrała w Stuttgarcie
Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Iga Świątek ambasadorką Lancôme