Nóż, który zranił głęboko

30 lat temu szalony Niemiec podczas meczu w Hamburgu zaatakował Monikę Seles. Zmienił jej życie i tenis, którego gwiazdy są dziś chronione jak banki.

Publikacja: 02.05.2023 03:00

Nóż, który zranił głęboko

Foto: AFP

Był czas, gdy w Niemczech piłka nożna nie była wcale najważniejszym sportem, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Gdy jechało się przez ten kraj pociągiem, prawie przy każdej wiosce widać było korty, już gotowe lub w budowie. W jednej z gazet opublikowano żartobliwą ankietę, z której wynikało, że na liście najpopularniejszych sportowców pierwszy jest Boris, drugi Becker, trzecia Steffi, a czwarta Graf.

W takiej atmosferze Guenther Parche, tokarz z fabryki silników w Nordhausen, kupił za wszystkie oszczędności magnetowid, by dzień i noc oglądać mecze Steffi. Nie krył swojej fascynacji, na urodziny tenisistki wysyłał pieniądze na adres jej matki, by kupiła córce kwiaty w jego imieniu. Gdy okazało się, że na drodze Steffi do światowej dominacji stoi nastolatka z Jugosławii, kupił nie kwiaty, lecz nóż z długim ostrzem i podczas turnieju w Hamburgu 30 kwietnia 1993 roku pchnął nim w plecy Monikę Seles, która odpoczywała na krzesełku w przerwie między gemami meczu z Bułgarką Magdaleną Malejewą.

Czytaj więcej

Monika Seles: Życie przecięte nożem

To były czasy, gdy ochroniarzy wokół kortu wprawdzie już widywano, ale nie traktowali oni swojej roboty tak serio jak dziś. Często po prostu oglądali mecz, rzucając od czasu do czasu okiem wokół siebie. Trudno im się dziwić, wielkiego niebezpieczeństwa nikt się nie spodziewał.

Organizatorzy turnieju nie wiedzieli, co robić, publiczność nie wiedziała, co się stało, Malejewa rozgrzewała się, jakby mecz miał zostać wznowiony, aż sędzia w końcu ogłosił jej zwycięstwo z powodu... kontuzji Seles.

Jednak gdy emocje już opadły, wszyscy zrozumieli, że to popołudnie w Hamburgu w tenisie zmieniło wiele, a w życiu Seles wszystko.

Rana nie okazała się groźna, natomiast jej skutki jak najbardziej. Grająca w barwach Jugosławii, urodzona w węgierskiej rodzinie z Nowego Sadu, wychowana w akademii Nicka Bollettieriego na Florydzie tenisistka zniknęła z kortów na ponad dwa lata.

Jak przyznała w swojej książce, w tym czasie głównie jadła, tyła, przeżywała chorobę ojca, u którego wykryto raka (wkrótce zmarł) i nocą bez celu jeździła samochodem.

Gdy wróciła, wygrała jeszcze jeden turniej wielkoszlemowy (Australian Open 1996, w sumie ma tych triumfów dziewięć), a potem odeszła, zachowując z tenisem związki, ale bez przesady.

Wywiadów prawie nie udziela, wyjątkiem był rok 2009, gdy przyjmowano ją do Galerii Sławy.

Jej gorycz bez wątpienia pogłębiło to, że koleżanki z kortu nie do końca okazały współczucie, ale – mówiąc wprost – zupełnie go nie okazały. Rządząca kobiecym tenisem organizacja WTA ogłosiła wprawdzie Seles współzwyciężczynią turnieju w Hamburgu (w finale Hiszpanka Arantxa Sanchez Vicario pokonała Graf) i przyznała jej tyle samo punktów co triumfatorce, ale czołowe zawodniczki podczas specjalnego zebrania wypowiedziały się przeciwko zamrożeniu jej rankingu na czas powrotu do zdrowia. Jedynie Argentynka Gabriela Sabatini wstrzymała się od głosu. Seles nie otrzymała też żadnego odszkodowania.

To zapewne główne powody tego, że jest dziś w tenisowym świecie praktycznie nieobecna, szczególnie w porównaniu z takimi sławami z dawnych lat jak Martina Navratilova czy Chris Evert.

W wywiadzie, jakiego udzieliła w roku 2009 amerykańskiemu miesięcznikowi „Tennis”, na pytanie, czy gdyby nie zamach, wygrałaby więcej turniejów wielkoszlemowych, odpowiedziała: „O tak, myślałam o tym, kto wie… Ale gdyby nóż zagłębił się trochę bardziej, uszkodził kręgosłup, może byłabym sparaliżowana i nie zdobyłabym nawet tego ostatniego, dziewiątego tytułu. Bez wątpienia to zdarzenie miało wpływ na moją karierę, zabrało mi najlepsze lata życia, ale nie mogę tego zmienić. Nigdy wcześniej nic takiego w sporcie nie miało miejsca i mam nadzieję, że nikomu więcej się nie zdarzy”.

Parche został uznany za niepoczytalnego, skierowano go na leczenie psychiatryczne. Zmarł w ubiegłym roku, w domu opieki w Nordhausen. W 30. rocznicę ataku w Hamburgu redakcja francuskiej gazety sportowej „L’Equipe” poprosiła Monikę Seles o wywiad, ale spotkała się z odmową. Ochroniarze na turniejach tenisowych są teraz wszechobecni, ale nie zawsze to pomaga. Na szczęście jedyną konsekwencją bywa pojawienie się golasa na centralnym korcie Wimbledonu lub aktywistki klimatycznej przypinającej się łańcuszkiem do siatki, jak w ubiegłorocznym turnieju Roland Garros. Może dlatego, że dziś nienawiść przeniosła się do internetu, a tam nóż nie jest potrzebny, by zranić głęboko.

Był czas, gdy w Niemczech piłka nożna nie była wcale najważniejszym sportem, przynajmniej na pierwszy rzut oka. Gdy jechało się przez ten kraj pociągiem, prawie przy każdej wiosce widać było korty, już gotowe lub w budowie. W jednej z gazet opublikowano żartobliwą ankietę, z której wynikało, że na liście najpopularniejszych sportowców pierwszy jest Boris, drugi Becker, trzecia Steffi, a czwarta Graf.

Pozostało 91% artykułu
Tenis
WTA Stuttgart. Iga Świątek wygrała z Emmą Raducanu i pędzi po kolejne porsche
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek? To wielka gwiazda, która wraca do formy
Tenis
Iga Świątek zaczęła sezon na kortach ziemnych. Wygrała w Stuttgarcie
Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia