Początek był znakomity – 5:0 dla polskiego tenisisty w 20 minut, Draper za nic nie mógł odnaleźć rytmu odbić, celny i mocny serwis Hurkacza tylko przyspieszał krótkie akcje. Kiedy jednak rytm wrócił, to wróciła też pewność siebie Brytyjczyka, także wynik przestał być wstydliwy.
Jack Draper to 21-letni syn Rogera Drapera – byłego dyrektora Brytyjskiej Federacji Tenisowego i Nicky – dawnej brytyjskiej mistrzyni kraju juniorek (obecnie mama jest trenerką). Ma dwa lata starszego brata Bena, który nieźle grał w drużynie Uniwersytetu Kalifornijskiego w Berkeley i również próbuje życia tenisowego zawodowca.
Następnym rywalem Hurkacza będzie w czwartek Jannik Sinner lub Diego Schwartzman
Na Wyspach uważa się, że Jack może być następcą Andy’ego Murraya, nie tylko dlatego, że ma silne wsparcie w rodzinie i był siódmym juniorem świata. W dorosłym tenisie też już coś znaczy, był w styczniu 38. w rankingu ATP. Turnieju na tym poziomie wprawdzie jeszcze nie wygrał (cztery challengery już tak), lecz podczas krótkiej kariery potrafił pokonać Stefanosa Tsitsipasa, Feliksa Auger-Aliassime’a oraz, całkiem niedawno w Indian Wells, weterana Murraya.
Pierwszy set młody Jack przegrał w sumie gładko, w drugim brytyjski tenisista zaczął od prowadzenia 3:0 i to Hurkacz musiał wykazać się większą agresją, by odrobić straty. Odrobił, doszło do tie-breaka (ostatnio ich wiele w turniejowym życiu polskiego tenisisty), w którym początek też nie było udany dla Huberta, niestety, także koniec niczego nie zmienił, chociaż przyznać trzeba, że Hurkacz honorowo zrezygnował z punktu, który sędzia uznał za serwisowego asa, gdy piłka niemal niewidocznie musnęła siatkę.