Największy sukces w karierze Magdy Linette. Żyje własnym życiem i wygrywa

Największy w karierze sukces Magdy Linette, która pierwszy raz awansowała do wielkoszlemowego ćwierćfinału po zwycięstwie w Melbourne nad Francuzką Caroline Garcią 7:6 (7-3), 6:4.

Publikacja: 24.01.2023 03:00

Magda Linette o półfinał zagra w środę z Czeszką Karoliną Pliskovą

Magda Linette o półfinał zagra w środę z Czeszką Karoliną Pliskovą

Foto: PAP/EPA

Przed turniejem nie tylko naszą gwiazdą była Iga Świątek, w trakcie rywalizacji dołączył do niej Hubert Hurkacz, który rozgrywał porywające pięciosetowe mecze, a Magda Linette jak zwykle trochę w cieniu robiła swoje. Do tego zresztą jest przyzwyczajona – najpierw był to długi cień Agnieszki Radwańskiej, a teraz pierwszej polskiej liderki światowego rankingu.

Latem ubiegłego roku tak o tym mówiła w wywiadzie dla „Rz”: „Ani mnie to nie drażni, ani nie męczy. Obie dziewczyny w stu procentach zasłużyły na swe miejsce w tenisie. Miały i mają wyniki lepsze ode mnie. Taka jest kolej rzeczy. Nie mam żadnych złych myśli w związku z tym, wręcz przeciwnie. Zwłaszcza awans Igi, widziany przeze mnie z bliska od początku, mi się podobał. To nie była kwestia, czy wygra Wielkiego Szlema, tylko ile razy to zrobi. To jest kosmiczna kariera, ja się nie mierzę jej miarą. Mam swoją drogę. Staram się zbytnio nad tym nie rozmyślać, tylko żyć własnym życiem. Jak będę w pierwszej piątce na świecie, to możemy wrócić do tematu…”.

Czytaj więcej

Magda Linette: Nie zamierzam marnować czasu

To być może szybko nie nastąpi (dotychczasowe sukcesy w Melbourne dały jej awans z 45. na 28. miejsce), ale w drugim tygodniu turnieju, gdy w grze są już jedynie ćwierćfinaliści, nam w singlu pozostała tylko ona.

Linette w 1/8 finału pokonała rozstawioną z nr. 4 triumfatorkę ostatniego Finału WTA Tour, półfinalistkę US Open 2022, Francuzkę Caroline Garcię 7:6 (7-3), 6:4. To trzecia rozstawiona zawodniczka, z którą tenisistka z Poznania (45 WTA) wygrała w Melbourne. Poprzednio zwyciężała w meczach z Estonką Anett Kontaveit (16) i Jekatieriną Aleksandrową (19).

Garcia – obok Świątek i Aryny Sabalenki – uważana była za faworytkę Australian Open. Jej agresywny return i dobry serwis robiły wrażenie pod koniec ubiegłego roku. Polscy kibice mogli się o tym przekonać już podczas letniego turnieju w Warszawie, gdy Francuzka w drodze po końcowe zwycięstwo pokonała m.in. Igę Świątek.

Mecz z Linette też rozpoczęła agresywnie, dwukrotnie przełamała podanie Polki i objęła prowadzenie 3:0. I gdy mieliśmy prawo spodziewać się najgorszego, Linette zaczęła robić to, co najlepiej nazwał po meczu trener kobiecej reprezentacji Francji Julien Benneteau: sprawiła, że Garcia zaczęła grać źle, wbiła ją w niepewność, bo plan A, czyli przede wszystkim atakujący return sprzed końcowej linii – przestał działać, a planu B nie było.

Czytaj więcej

Australian Open: Podcięte polskie skrzydła

Polka w pomeczowej wypowiedzi za klucz do sukcesu uznała poprawę jakości swego serwisu, co dało jej spokój przy własnym podaniu i większy luz, gdy serwowała rywalka. Ale na życiowy sukces zareagowała po swojemu. „Nie było jakiejś euforii, tak jak to miało miejsce po trzeciej rundzie. Czuję, jakby się zaczynał nowy turniej, jest jeszcze trochę pracy do wykonania, ale o dziwo podchodzę do tego spokojnie” – mówiła podczas konferencji prasowej.

To bardzo dobre podejście, tym bardziej że jej ćwierćfinałową rywalką będzie Czeszka Karolina Pliskova (nr 30), która przez turniej idzie śpiewająco, nie przegrała jeszcze seta, w żadnym nie była nawet zagrożona.

30-letnia Linette i jej rówieśniczka Pliskova grały ze sobą w ciągu ostatnich 11 lat dziewięć razy. Bilans nie jest dobry dla Polki (2-7), ale niedawna praktyka zaciera to niekorzystne wrażenie. Ostatni mecz w ramach Billie Jean King Cup Linette w listopadzie wygrała 6:4, 6:1, a przedostatni, w ubiegłorocznym US Open, przegrała dopiero w tie-breaku trzeciego seta.

W turnieju męskim Novak Djoković, który coraz mniej narzeka na kontuzję nogi, nie daje rywalom szans. W 1/8 finału zabawił się z Australijczykiem Alexem de Minaurem, oddał mu tylko pięć gemów. Serb w ćwierćfinale spotka się z Andriejem Rublowem, który w super tie-breaku piątego seta przegrywał z Duńczykiem Holgerem Rune 0:5, ale zwyciężył 11-9.

Djoković jest jedynym wielkoszlemowym triumfatorem, który pozostał na placu boju w Melbourne. On sam lekceważy ten fakt, choć przyznaje, że mecz z de Minaurem był najlepszym, jaki rozegrał w tym sezonie.

Sensacją jest obecność w gronie ćwierćfinalistów Czecha Jirziego Lehecki (71 ATP) oraz Amerykanów Bena Sheltona (89) i Tommy'ego Paula (35).

Oprócz zwycięstwa Magdy Linette mamy jeszcze jeden powód do radości. Jan Zieliński grający w parze z Hugo Nysem z Monako jest w ćwierćfinale debla po wyeliminowaniu pary nr 2 Rajeev Ram (USA) – Joe Salisbury (Wielka Brytania) 6:7 (4-7), 7:6 (8-6), 6:2. O półfinał Zieliński i Nys zagrają z Francuzami Benjaminem Bonzim i Arthurem Rinderknechem.

Australian Open
Wyniki 1/8 finału

Kobiety:
A. Sabalenka (5) – B. Bencic (Szwajcaria, 12) 7:5, 6:2,
M. Linette (Polska) – C. Garcia (Francja, 4) 7:6 (7-3), 6:4;
D. Vekić (Chorwacja) – L. Fruhvirtova (Czechy) 6:2, 1:6, 6:3;
K. Pliskova (Czechy, 30) – S. Zhang (Chiny, 23) 6:0, 6:4.

Pary ćwierćfinałowe: J. Rybakina (Kazachstan, 22) – J. Ostapenko (Łotwa, 17); J. Pegula (USA, 3) – W. Azarenka (24); Linette – Pliskova; Sabalenka – Vekić.

Mężczyźni:
A. Rublow (5)– H. Rune (Dania, 9) 6:3, 3:6, 6:3, 4:6, 7:6 (11-9);
N. Djoković (Serbia, 4) – A. de Minaur (Australia, 22) 6:2, 6:1, 6:2;
T. Paul (USA) – R. Bautista Agut (Hiszpania, 24) 6:2, 4:6, 6:2, 7:5;
B. Shelton – J. Wolf (obaj USA) 6:7 (5-7), 6:2, 6:7 (4-7), 7:6 (7-4), 6:2.

Pary ćwierćfinałowe: K. Chaczanow (18) – S. Korda (USA, 29); S. Tsitsipas (Grecja, 3) – J. Lehecka (Czechy); Rublow – Djoković; Shelton – Paul.

Przed turniejem nie tylko naszą gwiazdą była Iga Świątek, w trakcie rywalizacji dołączył do niej Hubert Hurkacz, który rozgrywał porywające pięciosetowe mecze, a Magda Linette jak zwykle trochę w cieniu robiła swoje. Do tego zresztą jest przyzwyczajona – najpierw był to długi cień Agnieszki Radwańskiej, a teraz pierwszej polskiej liderki światowego rankingu.

Latem ubiegłego roku tak o tym mówiła w wywiadzie dla „Rz”: „Ani mnie to nie drażni, ani nie męczy. Obie dziewczyny w stu procentach zasłużyły na swe miejsce w tenisie. Miały i mają wyniki lepsze ode mnie. Taka jest kolej rzeczy. Nie mam żadnych złych myśli w związku z tym, wręcz przeciwnie. Zwłaszcza awans Igi, widziany przeze mnie z bliska od początku, mi się podobał. To nie była kwestia, czy wygra Wielkiego Szlema, tylko ile razy to zrobi. To jest kosmiczna kariera, ja się nie mierzę jej miarą. Mam swoją drogę. Staram się zbytnio nad tym nie rozmyślać, tylko żyć własnym życiem. Jak będę w pierwszej piątce na świecie, to możemy wrócić do tematu…”.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Tenis
WTA Stuttgart. Iga Świątek wygrała z Emmą Raducanu i pędzi po kolejne porsche
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Tenis
Wiadomo kiedy i z kim zagra Iga Świątek? To wielka gwiazda, która wraca do formy
Tenis
Iga Świątek zaczęła sezon na kortach ziemnych. Wygrała w Stuttgarcie
Tenis
Rozpoczyna się nowy etap sezonu. Ziemia obiecana Igi Świątek
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Tenis
Rafael Nadal wraca do gry. Barcelona czeka na swojego księcia