Przed meczem Tsitsipas – Miedwiediew odbyła się krótka uroczystość wręczenia stosownego pucharu tenisiście, który skończy rok jako numer 1 rankingu ATP. Duże srebrne trofeum odebrał wciąż 19-letni Carlos Alcaraz (20 lat skończy 5 maja przyszłego roku), najmłodszy z tych, którzy kiedykolwiek sięgnęli po ten zaszczyt. Niepewność Hiszpana w kwestii liderowania światu męskiego tenisa trwała krótko – po pierwszym przegranym meczu grupowym Tsitsipasa oraz drugim Nadala już wiedział, że zostanie z dumną jedynką przy nazwisku.
Potem zaczęło się widowisko, które, najkrócej rzecz ujmując, było ciągiem dalszym bardzo interesującego serialu, bo mimo młodego wieku, grali już 11 raz i zwykle były to spotkania niebanalne. Mistrz Masters z roku 2019 kontra mistrz z roku 2020, obaj po roku solidnym, ale nie wyjątkowo dobrym. W relacjach na korcie raczej najeżeni, choć ostatnio konflikt jakby przygasł.
Czytaj więcej
Serbski mistrz nie zwalnia tempa, wygrał w Turynie drugi mecz, z Andriejem Rublowem 6:4, 6:1 i, tak jak Casper Ruud, jest już pewien gry w półfinale.
Przed laty zwykle górą bywał Miedwiediew, ale ostatnimi czasy pewną przewagę częściej miewał Tsitsipas. W środowy wieczór Grek za radą trenera Marka Philippoussisa od razu ruszył śmiało do siatki, skracał wymiany, nie dał rywalowi czasu na reakcję i zebrał efekty tej śmiałości: wygrał pierwszy set 6:3.
W drugim Miedwiediew po trochę lepszych returnach zaczął jednak wydłużać akcje, w nich przewaga Tsitsipasa już tak wyraźna nie była. Pierwszy tie-break (13-11 dla Daniiła) był fantastyczny, chyba lepszego w tym turnieju nie widziano. Drugi kompletnie zmienił opowieść o meczu, Stefanos po kilku złych decyzjach rywala zwyciężył zaskakująco łatwo 7-1, wygrał długi mecz i utrzymał szansę na grę w półfinale.