Rublow może śmiało mówić, że znalazł się trudniejszej grupie: trafił na trzech byłych mistrzów Masters. Ma też mało pozytywne wspomnienia z dwóch poprzednich startów w turnieju mistrzów sezonu (dwa razy odpadał po meczach grupowych), a w zawodowych meczach z Miedwiediewem miał bilans 1-4.
Tym razem spisał się lepiej – zaczął trzeci start od zwycięstwa, w dodatku zrobił to w dobrym stylu, walcząc przez 2,5 godziny o każdą piłkę, także nie pesząc się początkowym niepowodzeniem.
Nie byłoby wielką niesprawiedliwością, gdyby Rublow wygrał ten mecz w dwóch setach. W pierwszym też długo grał lepiej, prowadził 4:1 i 5:2, potem w tie-breaku już 6-2. Rywal obronił jednak, niekiedy z dodatkiem szczęścia (albo raczej pecha Rublowa do decyzji sędziów liniowych), siedem piłek meczowych.
Czytaj więcej
Finałowy turniej o Billie Jean King Cup w Glasgow dla większości tenisistek stanowi zakończenie sezonu, jednak nie wszystkie już myślą o odpoczynku. Magdalena Fręch w piątek wyleciała ze Szkocji, bo przed nią jeszcze cykl trzech startów w tym miesiącu.
Obaj tenisiści grali z początku raczej tak, by zmusić przeciwnika do błędu, niż atakować z fantazją każdą piłkę. Dopiero, gdy doszło do rozstrzygającego seta, ruszyli do przodu, Daniił Miedwiediew zaczął nawet pojawiać się przy siatce, widowisko zdecydowanie nabrało tempa i barw. Drugi tie-break można było oglądać z zapartym tchem, wymiany trwały niekiedy ponad 30 uderzeń, taktyka mieszała się z ryzykiem i zmęczeniem, odrobinę więcej odporności pokazał Rublow.